Kierowcy na przejazdach kolejowych tracą rozum. Co robią?

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Sławomir Draguła
Na wielu przejazdach kolejowych w regionie jest dziś monitoring, dlatego kolejarze niejeden raz przekonali się na własne oczy, że fantazja opolskich kierowców jest ogromna.

- Wjeżdżają na przykład na torowisko w ostatniej chwili, tak, że drągi zatrzymują się już na masce albo na dachu samochodu - mówi Zbigniew Makowski, ze spółki PKP Polskie Linie Kolejowe. - Czasami wyłamują drągi, próbując się wydostać z pułapki. W sytuacjach kryzysowych, gdy na przejeździe dochodzi do wypadku, możemy wrócić do nagrania i sprawdzić, co się wydarzyło. Czasami włos jeży się na głowie.

W kwietniu cała Polska żyła wypadkiem w Wielkopolsce, gdzie kierowca ambulansu utknął na przejeździe zablokowany przez szlabany. Zamiast je wyłamać, zaczął manewrować na torowisku. Skończyło się tragicznie, bo w zderzeniu karetki z pociągiem zginęły dwie osoby.

- A wystarczyło uderzyć samochodem w drąg - mówi Zbigniew Makowski. - Jest tam zabezpieczenie, które powoduje wykleszczenie bądź wyłamanie bezpiecznika. Koszt jest niewielki, a przecież tu w grę wchodzi życie i zdrowie! Jedyną konsekwencją uderzenia w tzw. szlaban może być nieznaczne zarysowanie lakieru. To żadna cena, jeśli weźmiemy pod uwagę skutki zderzenia z pociągiem. Wystarczy przypomnieć sytuację z Opola-Chmielowic, gdzie w ubiegłym roku w wyniku zderzenia osobówki z szynobusem zginęły cztery osoby.

Co gubi kierowców?

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska