Strach miał jednak tylko duże oczy, gdyż rezerwy Odry rozczarowały. Jej piłkarze, w głównej mierze młodzież i juniorzy, nie wykazywali większej ochoty do gry i można był mieć wrażenie, że grają bo muszą.
- Grajcie w piłkę, biegajcie, dokładniej, otwórzcie wreszcie oczy - irytował się na ławce trener Ireneusz Haras. I miał ku temu powody, gdyż Odra prezentowała się słabo. Brakowało zaangażowania, celnych podań i strzałów. Argumentów nie mieli też rywale i było nudno.
- Pierwsza połowa była w naszym wykonaniu fatalna - przyznał Grzegorz Fedus, pomocnik z Opola, który w drugiej części przeszedł do ataku. Zmiana ta i reprymenda w szatni sprawiły, że opolanie uzyskali przewagę, ale przede wszystkim zaczęli stwarzać sytuację. Cóż z tego, skoro Fedus i Krystian Kowalczyk dwukrotnie znaleźli się w doskonałych sytuacjach i za każdym razem pudłowali albo trafiali w Dawida Pacholarza.
- Nasza skuteczność była dziś piknikowa, tak jak cała gra - dodał Fedus. - Nic nam się nie kleiło, a jak już trafiłem do bramki, to był spalony, choć pewności nie miałem.
Goście pokusili się o trzy ataki, ale w sytuacji sam na sam z bramkarzem spudłował Piotr Wirga, a uderzenia z dystansu Pawła Kwiatkowskiego i Tomasza Parkoły nie mogły zakończyć się golem.
- I tak zanotowaliśmy sukces i gdyby dwa razy nie zabrakło nam skupienia pod bramką rywala to byłaby sensacja - dodał Piwowarczyk.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?