W ostatnich dniach batalię o uwolnienie cen za przejazd przegrali taksówkarze warszawscy. Stolica, gdzie funkcjonuje około 10 tysięcy taksówek, jest jednak jednym z nielicznych, o ile nie jedynym polskim miastem, gdzie samorząd wprowadził takie ograniczenia cenowe. Zrobiono to, chcąc ukrócić działalność tak zwanych mafii taksówkowych, czyli grup taksówkarzy-naciągaczy polujących na nieświadomych pasażerów przede wszystkim w okolicach dworców kolejowych i lotniska.
- W Opolu nie ma konieczności wprowadzania odgórnie maksymalnych cen za usługi taksówkowe, bo nie ma u nas mafii - mówi Jan Zaprzał, naczelnik Wydziału Komunikacji Urzędu Miejskiego w Opolu. - Ostatnie takie przymiarki do wprowadzenia widełek cenowych były trzy lata temu, ale nie zyskał ten pomysł aprobaty zarządu miasta. Przypadki drastycznego zawyżania cen przez taksówkarzy niezrzeszonych w korporacjach zdarzają się sporadycznie. Nawet jeżeli ktoś karze sobie za usługę zapłacić więcej niż w taksówce korporacji, to cena jest większa o 20-30 procent, a nie o kilkaset, jak to się zdarza w Warszawie. Trudno zresztą mówić o zawyżaniu cen, bo one są umowne. Jeden może jechać za taką stawkę, a drugi za inną.
Najłatwiej przepłacić za kurs, wsiadając do którejś z taksówek stojących pod dworcem PKP Opole Główne. Właśnie tam oczekuje na klientów wysiadających z pociągów większość taksówkarzy niezrzeszonych w żadnej korporacji radio-taxi. Fakt, że nie realizują zamówień przez radio i robią dziennie mniej kursów od swych zrzeszonych kolegów, rekompensują sobie właśnie wyższymi stawkami.
- Mamy wolny rynek i trzeba być po prostu świadomym, do jakiej taksówki się wsiada i ile możemy zapłacić za kurs - mówi Roman Kafara, prezes "Radio Taxi 919". - Klient ma prawo wyboru, a za nieświadomość trzeba płacić. Zdarzają się oczywiście przypadki, gdy ktoś z niezrzeszonych dołoży klientowi "z grubej rury", ale tacy ludzie trafiają się w każdym środowisku i nie można generalizować. Uważam jednak, że większość pasażerów jest świadoma, z jakich taksówek warto korzystać.
- Osobiście wolałbym, aby wprowadzono maksymalne ceny, bo uporządkowałoby to rynek i nie byłoby żadnych "przegięć" typu 10 złotych startowego - uważa z kolei Tomasz Simowanyk, prezes "Halo Radio Taxi". - W tej chwili taksówkarze działają na granicy opłacalności, bo obroty są mniejsze niż na przykład trzy lata temu. Nie możemy jednak drastycznie podnieść cen, bo odejdą klienci i liczba kursów jeszcze spadnie. Stawka za kilometr nie jest nawet zła, ale taksówkarz musiałby zrobić dziennie 10-12 kursów, żeby ten interes był opłacalny. Tymczasem średnio robi się w ciągu dnia około 5 kursów.
W Opolu jeździ aktualnie 435 taksówek osobowych, z czego około trzystu jest zrzeszonych w ośmiu znaczących korporacjach radio-taxi. Większość taksówkarzy "korporacyjnych" niechętnie patrzy na konkurencję tzw. słupkowych, czyli taksówkarzy niezrzeszonych, uważając, że ich wyższe ceny odstraszają klientów od wszystkich taksówek. Jak szacują taksówkarze zrzeszeni, różnice w cenie za kurs z jednego końca Opola na drugi w zależności od korporacji wynosić mogą 5-7 złotych.
- Każdego taksówkarza obowiązuje posiadanie w widocznym miejscu w aucie cennika i niedawno straż miejska, policja i PIH przeprowadziły kontrolę pod tym kątem - mówi naczelnik Zaprzał. - Wykazała ona, że opolscy taksówkarze są zdyscyplinowani i przestrzegają obowiązujących przepisów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?