Pociągi, które wyruszyły przed 7.00, dojeżdżały do stacji w których siedzibę miały Zakładowe Komitety Strajkowe, czyli do Opola, Kluczborka, Nysy i Kędzierzyna-Koźla.
- Nie chcieliśmy "aresztować" pasażerów w pociągach i zmuszać ich do dwugodzinnego postoju gdzieś w polu - zapewnia Paweł Lasowski, przewodniczący Związku Zawodowego Maszynistów Kolejowych w Opolu.
Każdy kto był dziś na dworcu głównym w Opolu, mógł zobaczyć, że pociągi Regio i InterRegio miały nawet 100-minutowe opóźnienia. Po zakończeniu strajku, składy wyruszyły w trasę.
W związku z tym, że wszystkich pociągów nie da się wypuścić w trasę o jednej porze, kłopoty na kolei trwać będą jeszcze przez kilka godzin.
Dzisiejszy strajk objął cały kraj. Fiaskiem skończyły się bowiem negocjacje związków z zarządem Przewozów Regionalnych w sprawie podwyżek płac.
- Od czterech lat nie podwyższano nam pensji - mówi Paweł Lasowski. - Strajk to dla nas ostateczność, ale negocjujemy już trzy lata i nie ma efektu. Musieliśmy zacząć działać.
Szeregowy kolejarz zarabia w Przewozach Regionalnych ok. 1300 złotych na rękę (bez dodatków za pracę nocną czy w święta). Jeśli dalsze negocjacje nie przyniosą skutku, możliwy jest strajk generalny na kolei.
Pasażerowie są podzieleni w sprawie strajku. - Rozumiem kolejarzy, walczą o godne życie dla siebie i swoich rodzin - mówi Jan Andrzejewski z Wrocławia, którego dziś spotkaliśmy na stacji w Opolu.
- Szkoda, że strajkujący nie szanują czasu i pieniędzy innych - mówi natomiast Lucjan Dobrowolski z Opola, który dziś jechał do rodziny w Gliwicach. - Musiałem kupić droższy bilet na pociągi TLK, żeby tam się dostać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?