Kolonialne klimaty

Fot. Paweł Stauffer
Wnętrze urządzone jest oszczędnie. Klimat tworzą drobiazgi (widok salonu).
Wnętrze urządzone jest oszczędnie. Klimat tworzą drobiazgi (widok salonu). Fot. Paweł Stauffer
W tym domku namysłowskim wszystko jest nietypowe - wnętrze, gospodarze, ich sposób dochodzenia do własnego domu.

Zaczęło się przed dwudziestoma laty, gdy rodzice Arka Rapackiego kupili pod Opolem dziesięcioarową działkę. Mieli nadzieję, że kiedyś uda im się wybudować na niej dom. Tymczasem dzieci dorastały, ich nauka pochłaniała wszystkie rodzinne zasoby finansowe. Zamiast domu na działce powstał fundament i wyrosły piwniczne mury, na tyle wysokie, by pomieścić turystyczną przyczepę.
Część działki była uprawiana, reszta leżała odłogiem. Państwo Rapaccy wiedzieli, że oni na pewno już domu nie wybudują, dzieci zaś wyjechały na stałe za granicę.

- W 1990 roku zadzwonił do nas teść z pytaniem, czy kupić domek namysłowski, bo cena jest okazyjna, a wymiary idealnie pasują do gotowych fundamentów - opowiada Aldona, żona Arka. - Sfinansowaliśmy ten zakup, nie przypuszczając, że kiedyś w tym domu zamieszkamy.
Elementy domu w stanie surowym zostały złożone, na wykończenie nie było funduszy. Taki stan trwał dziewięć lat.
- Nie wiedzieliśmy, że wrócimy kiedyś do kraju na stałe. Los zadecydował inaczej. Trzeba było dom na gwałt wykańczać - mówią młodzi Rapaccy.
Domek namysłowski z lat dziewięćdziesiątych nie bardzo przystawał do obecnych realiów. Pomieszczenia miał ciasne, mało funkcjonalne.
Pomógł zaprzyjaźniony architekt: - Tu zrobicie schody, tę ścianę wybijecie, łazienkę urządzicie w tym miejscu - pokazywał nowym gospodarzom.
- Najtrudniej te zmiany było zaakceptować mojemu ojcu - zdradza Arek. - "Przecież to się zawali, tak nie może być" - oponował.
A jednak nic się nie zawaliło, zaś wnętrze mocno zyskało - schody, którymi miało się do domu wchodzić z zewnątrz na wysoki parter, teraz prowadzą wprost do sporych rozmiarów salonu. Wygodny pokój do zabawy ma czteroletnia Pola, gospodarze zaś - śliczną sypialnię. Wygodzie rodziny służą dwie łazienki. Duży hol doświetlają przeszklone drzwi do salonu. Na dole, w miejscu dawnych pomieszczeń piwnicznych, udało się wygospodarować zapasową sypialnię i pokój do pracy.
Pan Rapacki mimo obiekcji związanych z nową koncepcją wnętrza domu, był motorem napędowym całego przedsięwzięcia. To on pilotował prace budowlane i wykończeniowe.
- Wiele decyzji podejmowaliśmy przez internet. Był to nasz najszybszy i najbardziej niezawodny sposób komunikowania - mówi Arek.
Kiedy przyszło do zakupów kafelków, drzwi, klamek i tysiąca innych drobiazgów, Aldona wyprosiła tydzień urlopu, wsiadła w samolot i w ciągu pięciu dni podjęła wszystkie niezbędne decyzje.

Gdy młodzi Rapaccy wrócili na początku marca tego roku do kraju, dom czekał na ich przyjazd niemal gotowy. Wraz z nimi dojechały meble i część armatury sanitarnej.
Wrócili w najbardziej odpowiednim czasie. Akurat na sąsiedniej działce zakwitł brzoskwiniowy sad. Widok przez kilka dni zapierał dech w piersiach.
Kolor i światło odgrywa w ich domu ważną rolę. Okna salonu (pięknie z nich widać Opole z oddali) wychodzą na dwie strony świata. Promienie słońca załamują się na przeszklonych drzwiach, hasają po błyszczących sosnowych deskach.

Dom urządzony został w stylu kolonialnym - oszczędnie (mebli nie jest wiele), ale z drobiazgową konsekwencją. Widać ją w kolorystyce (écru, oliwka), w doborze firan, narzutach na łóżkach i kanapach, dodatkach.
Wrażenie robią niewielka kuchnia i kremowe meble. Pani domu, gdy je ujrzała, wiedziała na pewno, że chce tylko takie. Dla kontrastu podłogę wyłożono dużymi, prostokątnymi kaflami w ciemnych barwach. W dużej łazience wrażenie robi wanna na lwich łapach i pokaźna umywalka z blatem. Podłogę wyłożono kafelkami, ściany pomalowane są na tzw. przecierkę.
Nowym właścicielom co rusz coś przybywa. A to nowe zazdrostki w kuchni, a to w szyciu są firany do salonu. - Nim się zdecyduję na zakup, muszę oczami wyobraźni zobaczyć, jak będzie to coś wyglądać w moim domu - zdradza Aldona.
Na razie wirtualne są taras i kominek w salonie. Pojawią się, jak gospodarze znajdą pracę i zdobędą trochę oszczędności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska