Komendanci podejrzani

Artur Karda
Wydział Śledczy Prokuratury Okręgowej postawił zarzuty wysokim oficerom Komendy Miejskiej Policji w Opolu.

PODEJRZANI MÓWIĄ O ZARZUTACH
Henryk K. w policji pracuje od 25 lat. Od 1995 jest zastępcą komendanta miejskiego policji. Zarzuty prokuratury pod jego adresem dotyczą 24 mandatów. Został zawieszony w obowiązkach:
- Działałem w dobrze pojętym interesie społecznym. Obniżałem wysokość bądź anulowałem mandaty wystawione osobom, które miały trudną sytuację finansową, żyły w ciężkich warunkach socjalnych lub chorowały. Przeoczyłem jeden przepis. Swój błąd zrozumiałem dopiero, gdy się z nim zapoznałem. Mam nadzieję, że wrócę do pracy w policji. Decyzja należy jednak do moich przełożonych i jest uzależniona od wyników śledztwa.
Kazimierz G. w policji pracował od 24 lat. W latach 1995-99 był komendantem rejonowym policji w Opolu, następnie p.o. komendanta miejskiego. Od półtora roku jest na emeryturze. Zarzuty policji pod jego adresem dotyczą 6 mandatów:
- W fakcie anulowania przeze mnie mandatów nie było niczego złego. Przypadki te dotyczyły osób, których stan majątkowy nie pozwalał na zapłacenie tak wysokich kar. O tym, czy miałem uprawnienia do anulowania lub obniżania mandatów - nie potrafię jednoznacznie opowiedzieć. Musiałbym bardzo długo mówić na ten temat, a nie chcę mówić, bo postępowanie się toczy.
Andrzej W. w policji pracował 15 lat. W roku 1996 został naczelnikiem drogówki w komendzie miejskiej, trzy lata później na 6 miesięcy awansował na komendanta miejskiego. W lutym 2000 złożył raport o zwolnienie ze służby. Dziś jest na emeryturze.
- Sprawa wokół mojej osoby została sztucznie nakręcona. Mój podpis nie figuruje na ani jednej decyzji o anulowaniu lub obniżeniu stawki mandatu. W komendzie miejskiej zajmowali się tym komendanci G. i K. Decyzje szły z góry, ja byłem tylko naczelnikiem drogówki. Podejrzewam, że komendanci obniżali wysokość kary, a policjanci którzy ponownie wystawiali mandaty, obniżali je dodatkowo. W pięciu przypadkach pomówili mnie, że to ja poleciłem opuścić kary. Teraz, jak mnie już nie ma w komendzie, można mi wszystko zarzucić. Porachunki w policji trwają cały czas. Sprawa bezprawnego anulowania około 100 mandatów w komendzie miejskiej była znana od dwóch lat. Mnie szybko odstrzelono, a prokuratura bawiła się, nie chcąc przedstawić zarzutów komendantom G. i K., choć zjawisko seryjnego anulowania mandatów było powszechne. Śmiem twierdzić, że w ciągu ostatnich pięciu lat na całej Opolszczyźnie anulowano ich 2-3 tysiące. Za mojej komendantury w Opolu całkowicie zatrzymałem ten proceder.

Informację tę potwierdził wczoraj Paweł Nowosielski, naczelnik Wydziału Śledczego Prokuratury Okręgowej w Opolu. Zarzuty dotyczą przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego, czyli nadużycia władzy. Grozi za to do 3 lat więzienia. Prokurator Nowosielski odmówił udzielenia informacji, o których policjantów chodzi.

"NTO" dowiedziała się jednak, że wśród podejrzanych jest podinspektor Henryk K., aktualny zastępca komendanta miejskiego policji w Opolu. Podlega mu pion prewencji i ruchu drogowego. Prokuratura przedstawiła mu zarzut w listopadzie.
- Ponieważ jest to przestępstwo umyślne, ścigane z oskarżenia publicznego, opolski komendant wojewódzki policji 14 listopada zawiesił zastępcę komendanta miejskiego w czynnościach służbowych, na okres 3 miesięcy - poinformowała Anna Wawrzczak-Gazda, rzecznik prasowy KWP w Opolu.
Jednocześnie wszczęto postępowanie dyscyplinarne. Zostało ono zawieszone do momentu rozstrzygnięcia sądowego w tej sprawie.
- Skutkiem zawieszenia komendanta K. jest odsunięcie go od wykonywania czynności służbowych i wstrzymanie mu połowy pensji - dodała komisarz Wawrzczak-Gazda.

Prokuratorskie śledztwo jest pokłosiem kontroli wewnętrznej, którą przeprowadził inspektorat opolskiego komendanta wojewódzkiego policji. Kontrola dotyczyła prawidłowości postępowania przy nakładaniu grzywien w postępowaniu mandatowym.
W maju 2000 roku, na polecenie ówczesnego komendanta wojewódzkiego policji Zenona Rutkowskiego, materiały wraz z anulowanymi mandatami kredytowymi zostały przekazane prokuraturze do oceny prawno-karnej. Na tej podstawie wszczęła ona śledztwo.
- Kontrola wewnętrzna była zainspirowana przez Zarząd Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji - opowiada były komendant Rutkowski. - Jak sobie przypominam, zakwestionowano wówczas ponad 50 przypadków anulowania mandatów karnych oraz zmniejszania ich wysokości.
Zenon Rutkowski potwierdził "NTO", że oprócz podinspektora Henryka K. decyzje o anulowaniu mandatów i obniżaniu ich kwot podejmowali również dwaj inni wysocy funkcjonariusze - dziś już policyjni emeryci. Chodzi o młodszego inspektora Kazimierza G. - byłego p.o. komendanta miejskiego policji oraz nadkomisarza Andrzeja W. - byłego naczelnika miejskiej drogówki, który później awansował na komendanta miejskiego policji.
Wobec Andrzeja W. toczy się już przed sądem jedno postępowanie. Został on oskarżony o przekroczenie uprawnień, nadużycie władzy w celu osiągnięcia korzyści majątkowej i zniszczenie dokumentów.
Jak powiedział nam naczelnik Paweł Nowosielski z Prokuratury Okręgowej, komendanci mieli kiedyś uprawnienia do anulowania mandatów, jednak we wrześniu 1998 roku zmieniły się przepisy, dając taką możliwość tylko kolegiom do spraw wykroczeń.
- Po zmianie przepisów ci policjanci nadal korzystali z tych uprawnień, chociaż już ich nie posiadali - dodał prokurator Nowosielski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska