Koncertu nie było

Monika Kluf
Burmistrz Kluczborka w ostatniej chwili odmówił zgody na zorganizowanie w Rynku występu lokalnych zespołów.

Osiemnastego września organizatorzy wystąpili do władz miasta o zgodę na zorganizowanie koncertu. Był on zaplanowany na 20 września na godz. 16.00 i miał trwać dwie godziny. Młodzi chcieli zaprotestować przeciwko terroryzmowi.

- W czwartek ok. godz. 13.30 dostaję z urzędu miejskiego pismo, że burmistrz nie wyraża zgody na koncert ze względu na liczne skargi mieszkańców Rynku, dotyczące uciążliwości poprzednich koncertów - mówi Ewa Zgadzaj-Martyniuk. Jest ona opiekunem Młodzieżowej Rady Miasta, która wspólnie z Kluczborskim Domem Kultury zajęła się przygotowaniem imprezy. - A potem jeszcze dopisuje, co jest dla mnie szokujące, że "rynek jest komunalny i do tej pory nikt nie zapytał właściciela ani zarządcy o prawo wejścia na cudzy teren. Zatem w imieniu właściciela mówimy - nie!" - odczytuje pismo burmistrza Ewa Martyniuk.
- Kilka miesięcy temu przyszli do mnie młodzi ludzie. Powiedzieli, że grają w różnych zespołach, ćwiczą po piwnicach, w garażach, ale nie mają gdzie się pokazać.
Młodzieżowa Rada Miasta razem z KDK przygotowała więc pierwszy koncert garażowych kapel pod hasłem "Kluczborscy waganci zapraszają". Trwał dwie godzinny, nie było żadnych incydentów. Przyszło mnóstwo młodych ludzi, nie tylko z Kluczborka. Za kilka tygodni miał się odbyć następny.
Ewa Martyniuk uważa, że jeśli były jakieś skargi, mogły dotyczyć innego koncertu, który odbył się dwa dni później, w ramach ogólnopolskiej akcji antynarkotykowej. - Trwał rzeczywiście za długo, ale to nie my go organizowaliśmy.
Młodzież, która gromadziła się w czwartek na kluczborskim rynku, nie rozumie decyzji burmistrza. - Tyle innych imprez organizuje się w Rynku. Dlaczego nasz koncert, który trwałby tylko dwie godziny, i w dodatku po południu, komuś przeszkadza? - irytował się Wojtek. - Ale na jakąś "biesiadę", która ma być organizowana w sobotę wieczorem, władze się zgadzają - denerwuje się Kaśka.
- To nie jest jakaś złośliwość z mojej strony - tłumaczy burmistrz Kluczborka Ginter Jendrsczok. - Odebrałem kilkadziesiąt skarg na te koncerty. I staję po stronie obywateli.
Opinie mieszkańców Rynku na temat koncertów są podzielone: - Nie mam nic przeciwko nim, ale o pół tonu ciszej - mówi Krystyna Dutka. Lucjanowi Dureckiemu takie imprezy nie przeszkadzają. - Gdzieś muszą się bawić. Przynajmniej nie siedzą w knajpie i nie piją. - Dla osób starszych może to być uciążliwe - twierdzi Wioletta Feduniewicz. Tego samego zdania jest Zofia Drohomirecka. Uważa, że jeśli koncerty są organizowane z kulturą i nie trwają dłużej niż do 22.00, to jej nie przeszkadzają.
- To nie jest moja prywatna wojna z radną Zgadzaj-Martyniuk. I przeciwko koncertom też nic nie mam. Niech je sobie organizują, ale gdzie indziej. W parku, na stadionie. Bo na razie oni ćwiczą. Coś tam nagłaśniają, grają i to może być męczące - mówi burmistrz Jendrsczok.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska