“Kopernik ula" kochał pszczoły i ludzi

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Na ks. Jana Dzierżona w uznaniu jego zasług spadło wiele zaszczytów, dowodów uznania i odznaczeń. Nic dziwnego, że "nosił się wysoko” i był gotów zakwestionować nawet niemylność papieża.
Na ks. Jana Dzierżona w uznaniu jego zasług spadło wiele zaszczytów, dowodów uznania i odznaczeń. Nic dziwnego, że "nosił się wysoko” i był gotów zakwestionować nawet niemylność papieża.
Ksiądz Jan Dzierżon czuł się związany z tym co niemieckie, polskie i śląskie.

Sam zainteresowany wypowiedział się na temat swojej tożsamości tylko raz - mówi ks. prof. Zygfryd Glaeser, ekumenista na Wydziale Teologicznym UO i znawca biografii ks. Dzierżona. - Mówił o sobie że z urodzenia jest Polakiem, bo w domu mówiło się gwarą śląską, z wykształcenia Niemcem, skoro całą edukację odbył w tym języku, a w sercu czuje się mieszkańcem śląskiej ziemi. Jestem więc wszystkim po trosze - dodawał.

W swojej złożonej tożsamości ks. Dzierżon nie odbiega więc od wielu dzisiejszych młodych mieszkańców Śląska.
- W PRL-u chętnie eksponowano wyłącznie jego polskość, powołując się na utarczki karłowickiego proboszcza z prukimi władzami - dodaje ks. profesor. - Nie mówiono jednak, że stawał w obronie wyzyskiwanych chłopów z motywów społecznych, a nie narodowych. Był otwartym człowiekiem i rozmawiał z każdym w takim języku, w jakim było trzeba.

Przypadająca 16 stycznia 2011 r. 200. rocznica urodzin odkrywcy dzieworództwa pszczół i twórcy ula z ruchomymi ramkami była okazją do spotkania na jego temat w opolskiej Bibliotece Caritas. Poświęconą ks. Dzierżonowi prezentację przedstawił ks. prałat Wolfgang Globisch. Zmierzył się z różnymi mitami narosłymi wokół tej postaci.

- W tendencyjnie napisanej biografii z lat 60. XX wieku czytamy, że Dzierżon został księdzem, bo była to jedyna furtka kariery dla zdolnych chłopców z ludu - mówi ks. Globisch. - Tymczaem jako 10-letniego chłopca zapisano go do Przykatedralnej Szkoły Elementarnej we Wrocławiu. Już po roku uczył się w tamtejszym elitarnym gimnazjum św. Macieja. Na jego dyplomie maturalnym napisano, że jego gruntowna wiedza matematyczna rokuje najlepsze nadzieje. Mógł więc studiować matematykę, medycynę czy pedagogikę. Nie był skazany na bycie księdzem.
Wybrał teologię, bo jak twierdził, profesja księdza lepiej niż praca przy biurku da się pogodzić z jego największą życiową pasją, czyli z pszczołami.

Ich badaniem zajmował się jako proboszcz w Karłowicach, dzieląc czas między ule i zaledwie 62 mieszkających w parafii katolików. Już jako emeryt publicznie sprzeciwił się dogmatowi o nieomylności papieża i został ekskomunikowany.

- Dodatkowo obciążyło go to, że do polemiki z postanowieniami soboru wykorzystał media - dodaje ks. Globisch. - Na szczęście pod koniec życia mądry kapłan, ks. Wiktor Scholtyssek - rozpoczynając od rozmów o pszczołach - pojednał go z Bogiem i z Kościołem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska