Kryzys jest, trzeba go wykorzystać

Witold Chojnacki
Radosław Rybczyński i Tadeusz Pokusa są spokojni o przyszłość swoich uczelni.
Radosław Rybczyński i Tadeusz Pokusa są spokojni o przyszłość swoich uczelni. Witold Chojnacki
Rozmowaz Radosławem Rybczyńskim, kanclerzem WSB i dr. Tadeuszem Pokusą, dziekanem WSZiA.

- Ministerstwo bije na alarm. Według danych GUS-u z roku na rok zmniejsza się liczba studentów. W 2009 r. z 3,6 mln spadnie ona do 3,3 mln. Do 2015 roku żaków ma być tylko 2,8 mln. Mówi się, że ten spadek najbardziej uderzy w uczelnie niepubliczne. Boicie się?
Radosław Rybczyński, kanclerz z Wyższej Szkoły Bankowej:
- Raczej obserwujemy sytuację. Na ten moment nie ma jakiegoś drastycznego spadku zainteresowania studiami, zarówno na naszej uczelni, jak i na innych uczelniach niepublicznych. Z obiektywną oceną trzeba będzie poczekać do połowy lipca. Wtedy maturzyści odbiorą świadectwa. Zobaczymy, co z nimi zrobią.
Dr Tadeusz Pokusa, dziekan w Wyższej Szkoły Zarządzania i Administracji:
- Jest mniej studentów, bo panuje niż demograficzny. To prawda, z którą nie możemy dyskutować. Na szczęście jego skutków nie odczuwamy jakoś drastycznie. Zmiany przychodzą, ale powoli, dzięki temu mamy czas się przygotować.

- Przygotować, czyli... stać się bardziej atrakcyjnym?
- T.P.: Poszerzyć ofertę kształcenia.

- W Polsce jest przecież ponad 300 szkół niepublicznych. To prawie tyle samo, co w Chinach? Trochę ciasno?
- R.R.: Przewiduję, że zarówno WSB, jak i WSZiA nie będą miały większych problemów, bo zanadto wrosły w opolski rynek edukacyjny. Poza tym coraz bardziej powiększa nam się liczba interesantów. Oprócz studiów licencjackich prowadzimy podyplomówki, szkolenia i różnego rodzaju kursy. Jest jeszcze jedna ważna sprawa. My wiemy, jak się promować, bo od zawsze musieliśmy zabiegać o studentów.
- T.P.: Dodatkowo niewielki spadek liczby studentów wpłynie pozytywnie na jakość kształcenia.

- W jaki sposób?
- T.P.:Na przykład zmniejszy liczbę grup seminaryjnych czy ćwiczeniowych. To z kolei zwiększy indywidualizację pracy ze studentami. Student przestaje być osobą anonimową. Takie podejście jest niezmiernie ważne.

- Uczelnie niepubliczne nie muszą utrzymywać mniej intratnych i cieszących się słabym zainteresowaniem kierunków...
- R.R.: - Dokładnie. Mamy tylko te, na które jest aktualnie zapotrzebowanie na rynku pracy.

- Wyjdzie jeszcze na to, że kryzys to czas prosperity dla uczelni takich jak wasze. A przecież scenariusz przedstawiony przez ministerstwo mówi o zamknięciu dwóch trzecich uczelni niepublicznych w ciągu najbliższych lat?
- T.P.: : Znikną uczelnie najsłabsze. Te, które nie mają odpowiedniej bazy, nie prowadzą badań, nie publikują. Wraz ze studentami odejdą z nich wykładowcy. To dla nas świetna sytuacja, bo na rynku zostaną najlepsi.

- Czyli WSB i WSZiA?
- T.P.: Jesteśmy uczelniami z doświadczeniem.
- R.R.: Z uczelniami niepublicznymi jest trochę jak z przedsiębiorstwami. Najlepiej inwestują podczas kryzysu. Przykładem jest nasz nowy budynek. Mamy sztaby ludzi, którzy specjalizują się w pisaniu unijnych wniosków, dzięki którym coraz więcej kierunków staje się darmowych. Co więcej, z czego wielu studentów nie zdaje sobie sprawy, mamy o wiele bardziej rozbudowany system stypendialny, bo oprócz pieniędzy z ministerstwa do puli dokładamy własne środki.
- T.P.: Sprzyja nam również projekt minister Kudryckiej dotyczący wprowadzenia płatnych studiów. Dotychczas nie mieliśmy szans konkurować o studentów, którzy wybierają studia dzienne. Powód był prosty: na UOczy na PO były one za darmo. Gdy trzeba będzie za naukę płacić, dołączymy do listy uczelni, które żacy będą brali pod uwagę. Szanse się wyrównają.

- Jeśli mowa już o UOlub PO, ministerstwo zaleca, żeby niepubliczne uczelnie łączyły się z państwowymi. Może to jest sposób na kryzys?
- T.P.: Konsolidacja to rozwiązanie dla uczelni młodych lub słabych, bez doświadczenia i tradycji, które pod płaszczykiem renomowanej uczelni mogłyby przetrwać kryzys. WSZiA, jak i pewnie WSB, do nich nie należą. Zresztą skoro same UO i PO nie potrafią się między sobą dogadać co do połączenia sił, nie ma o czym rozmawiać. To prawda, że tworzenie różnych federacji uczelni jest korzystne z punktu widzenia ekonomicznego, ale to rozwiązanie raczej dla słabszych uczelni niepublicznych, które nie mają swoje bazy, nie inwestują.

- A może WSB i WSZiA połączyłyby siły?
- R.R.: To raczej niemożliwe. Raczej będziemy współpracować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska