Kryzys uderzy w młodych i biednych

Tomasz Gdula
- Paliwo może stanieje, ale młodym trudniej będzie o pracę - mówi prof. Ryszard Bugaj, ekonomista, Polska Akademia Nauk.

Kursy akcji na giełdach całego świata lecą w dół, co martwi ich posiadaczy. A czy zwykli ludzie, których jest zdecydowana większość, także powinni się tym przejmować?
- Niestety tak, głównie młodzi i przyszli emeryci. Fundusze emerytalne nie tylko w Polsce, ale na całym świecie, mają polokowane pieniądze w akcjach firm i gdy nadchodzi bessa, oznacza to dla nich realne straty, które będą odczuwalne w postaci niższych emerytur za wiele lat.

- Czym spadek indeksów giełdowych zagraża młodym?
- Na razie to zagrożenie jest potencjalne, gdyż nie wiemy, jak rozwinie się sytuacja, ale ponieważ polska gospodarka nie jest samotną wyspą, może się okazać że sytuacja na giełdach przerodzi się w globalną recesję. Tymczasem przyjmuje się, że wzrost liczby miejsc pracy jest możliwy dopiero, gdy gospodarka kraju rozwija się w tempie co najmniej trzech, a zdaniem niektórych ekonomistów nawet pięciu procent rocznie. Wiele wskazuje, że takie tempo dla Polski będzie w najbliższym czasie nieosiągalne i osobom wchodzącym na rynek pracy będzie o zatrudnienie jeszcze trudniej jak obecnie.

- Spadki na giełdzie zwykle oznaczają też obniżenie cen surowców, głównie paliw. Może Polacy więc na tym skorzystają i nie będą już musieli płacić ponad pięciu złotych za litr benzyny?
- To oczywiście możliwe, a nawet prawdopodobne. Problem polega na tym, że jeśli kryzys okaże się głębszy, spadek cen surowców może doprowadzić do deflacji, czyli ogólnego spadku cen. Tymczasem dla gospodarki nie ma nic gorszego, bo to na ogół oznacza spadek produkcji i poziomu życia.

- Uważa pan, że Polsce grozi recesja?
- To, co obserwujemy, jest w istocie pierwszym kryzysem w zglobalizowanym świecie i sytuacja może się rozwinąć w każdą stronę. Dla Polski mogą z tego nawet wypływać pewne korzyści, ponieważ oprocentowanie naszych obligacji jest dziś korzystniejsze od obligacji wielu państw strefy euro, nie tylko Grecji. Możliwe więc, że koszt obsługi polskiego zadłużenia będzie niższy, co pozwoli rządowi kierować więcej pieniędzy na inwestycje. Nie zmienia to faktu, że obecna sytuacja jest szczególnie groźna dla ludzi niezamożnych, a jak mówi ludowe porzekadło, prędzej chudy umrze z głodu, niż gruby schudnie. Z tego powodu trudno nie patrzeć w przyszłość z pewnymi obawami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska