Podczas gali trener Stelmach był uśmiechnięty, rozluźniony i zadowolony ze swojej pozycji. Tym bardziej, że w naszym regionie pracuje tylko pół roku.
- To naprawdę wielkie wyróżnienie, bo co mają powiedzieć trenerzy pracujący latami, a zajmujący miejsca poza dziesiątką lub nie będący nominowani
- podkreślił trener ZAKSY. - Takie nagrody są dla zawodników i trenerów miłe, bo świadczą o tym, że ktoś docenia ich pracę. Jednak nie można przeceniać ich wartości. Pamiętajmy o tym, że są dyscypliny bardziej i mniej popularne. Siatkówka należy do tych popularniejszych, na meczach jest wielu kibiców, a to przecież ich ranking. W tym roku wygrał trener piłki nożnej, dyscypliny zawsze niezmiernie popularnej. Wyniki takich plebiscytów nie zawsze są współmierne do wartości sukcesu sportowego. Ale to są wybory kibiców i powinniśmy się cieszyć, kiedy zostaniemy w nich zauważeni.
Odbierając medal i dyplom szkoleniowiec kędzierzyńskich siatkarzy zadeklarował, że chciałby na gali finałowej gościć za rok.
- Mam nadzieje, że tak się stanie - podkreśla Stelmach. - Dzisiaj jest fajnie, bo z 11 rozegranych meczów wygraliśmy 10, o ZAKSIE dużo i dobrze się mówi. To wszystko jest miłe, a my chcemy dalej iść tą samą drogą i zajść jak najdalej.
Trener Stelmach ma kontrakt z klubem do końca tego sezonu. Zarówno Krzysztof Jałosiński, prezes Zakładów Azotowych Kędzierzyn, głównego sponsora klubu , jak i Kazimierz Pietrzyk, prezes ZAKSY nie kryją, iż chcieliby przedłużyć tę umowę.
- Też nie ukrywam, że chciałbym zostać - zapewnia Stelmach. - Znalazłem tu dobre środowisko, jest atmosfera do robienia fajnych rzeczy, a dzięki sponsorowi jest też stabilizacja ekonomiczna i ciekawe perspektywy. Z prezesem rozmawiamy o nowej umowie, nie uciekam od tego, ale przyznam, że czekam do wyboru trenera reprezentacji Polski. Chciałbym pracować w sztabie szkoleniowym. Prezes Pietrzyk powiedział, że gdybym nawet został asystentem lub pełnił inne stanowisko w reprezentacji, to dostaną na to zgodę z klubu.
W tym sezonie ZAKSA doznała tylko jednej porażki z Jastrzębskim Węglem. Po tym meczu w szatni doszło do męskich rozmów, które poskutkowały... kolejnym świetnym występem.
- Nie powiem o co poszło - zastrzega szkoleniowiec. - Traktuje drużynę jako grupę, z którą się utożsamiam, dla mnie to druga rodzina. I jak w każdej grupie, także u nas zdarzają się nieporozumienia. Ale jesteśmy mężczyznami i wyznaję zasadę, że jeśli coś leży ci na sercu, to najlepiej powiedzieć to sobie, czasami nawet w ostrych słowach. Taka krytyka dociera do zawodników szybko i skutecznie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?