Kupili filtry i spłacili je. Mimo to firma straszy ich komornikiem

Fot. Beata Szczerbaniewicz
- Feralne filtry zdemontowaliśmy po kilku miesiącach - mówi Elżbieta Sebesta. Jej sąsiadka Dorota Wallach przestrzega innych przed kupowaniem u domokrążców.
- Feralne filtry zdemontowaliśmy po kilku miesiącach - mówi Elżbieta Sebesta. Jej sąsiadka Dorota Wallach przestrzega innych przed kupowaniem u domokrążców. Fot. Beata Szczerbaniewicz
Pracownicy firmy z Bytomia proponują mieszkańcom powiatu krapkowickiego kupno filtrów do wody. Klienci twierdzą, że po spłaceniu rat dostają wezwania komornicze.

Opinia

Opinia

Tomasz Kulicki z Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów:

Postępowanie wyjaśniające wobec tego przedsiębiorcy, prowadzącego działalność polegającą na sprzedaży filtrów do wody, zostało wszczęte 30 czerwca br. po skardze rzecznika konsumentów. Delegatura UOKiK w Katowicach bada, czy w umowach zawieranych przez tego przedsiębiorcę znalazły się niedozwolone zapisy. Nie jest to pierwsze postępowanie, jakie toczy się przed naszym urzędem wobec tego przedsiębiorcy. W 2005 r. prezes UOKiK wydał decyzję, w której uznał, że firma - wtedy występująca pod nazwą Wodeks3 - naruszyła zbiorowe interesy konsumentów. Nakazaliśmy zaniechać praktyk i opublikować przeprosiny w ogólnopolskim dzienniku. Naszą decyzję potwierdziły Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów i Sąd Apelacyjny. Przedsiębiorca nie dostosował się do nakazu, dlatego w 2009 r. prezes UOKiK nałożyła na niego karę - 78 998 zł. Wodeks 3 odwołał się od tej decyzji. Sprawa przed Sądem Ochrony Konkurencji i Konsumentów jest w toku.

Ile osób nacięło się na filtry do wody sprzedawane przez firmę ze Śląska? Nie wiadomo. Do powiatowego rzecznika praw konsumentów w Krapkowicach zgłaszają się z prośbą o pomoc kolejni mieszkańcy.

Głównie - emeryci i renciści, ludzie mniej zaradni, których łatwiej podejść, ale wśród pokrzywdzonych są też osoby wykształcone, nawet ksiądz. Działalność komiwojażerów badała również krapkowicka policja, która nie dopatrzyła się w tym przestępstwa.

Wśród pokrzywdzonych są Elżbieta Sebesta i Dorota Wallach - sąsiadki z Żyrowej. Obie dały się namówić akwizytorowi na zakup filtrów w grudniu 2007 roku.

Urządzenie miało kosztować 999 zł, płatne w ratach po 54 zł. Pani Dorota ostatnią ratę wpłaciła w grudniu 2008 r., pani Elżbieta pięć miesięcy wcześniej. Cóż z tego, skoro firma z Bytomia od roku nęka je wezwaniami do zapłaty 999 zł i straszy egzekucją komorniczą.

- Przysłali nam wezwanie do zapłaty. Straszą, że jeszcze nam doliczą odsetki od dnia zawarcia umowy - opowiadają kobiety. - A jeśli nie zapłacimy w ciągu siedmiu dni, to zapłata zostanie zasądzona "bez przeprowadzenia rozprawy". Dodatkowo będziemy musiały pokryć koszta sądowe i komornicze, w sumie - 10 tysięcy zł!

Scenariusz zachowania pracowników firmy wobec innych jej klientów jest podobny. Zdarzają się nawet wieczorne telefony z pogróżkami. Powiatowy rzecznik praw konsumentów, Jan Nadbrzeżny wysłał już do bytomskiej firmy wiele pism w imieniu konsumentów, w których udowadnia, że żądania są bezpodstawnie. Ale firma milczy.

Nadbrzeżny zwrócił się o interwencję do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

- Proceder ma charakter masowy, a urząd ma uprawnienia, aby karać nieuczciwe firmy - uzasadnia rzecznik.

- W mojej ocenie podchodzi to pod paragrafy o wyłudzenie i nękanie. Byłem zdziwiony, że policja umorzyła postępowanie. Jestem przekonany, że niektóre nękane osoby wpłaciły firmie żądane pieniądze ze strachu.

Czytaj e-wydanie »
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska