Lekarka pyta: "Dlaczego w Opolskiem nie można badać zatruć grzybami?"

Krzysztof Strauchmann
Najgroźniejsze grzyby trujące - muchomory białe i sromotnikowe - najłatwiej pomylić z jadalną kanią czy pieczarką.
Najgroźniejsze grzyby trujące - muchomory białe i sromotnikowe - najłatwiej pomylić z jadalną kanią czy pieczarką.
Kiedy dochodzi do zatrucia grzybami, lekarz powinien działać szybko. Potrzebuje jednak wyników badań laboratoryjnych, a te można zrobić tylko poza Opolszczyzną. O błyskawicznej pomocy choremu nie ma więc mowy.

Otwórzcie takie laboratorium u nas, w regionie - z takim apelem do starosty i za jego pośrednictwem do wojewody opolskiego wystąpiła nyska lekarka i radna powiatowa Bożena Lewińska.

- Jeszcze do 2010 roku wojewódzki sanepid w Opolu wykonywał u siebie badania laboratoryjne materiału biologicznego pacjenta - tłumaczy dr Lewińska. - Wysyłaliśmy do nich karetkę z próbkami treści żołądkowych. Dojazd z Nysy do Opola trwał 45 minut, kolejne 60 min badania. W ciągu 2 godzin mieliśmy informację, czy w żołądku chorego stwierdzono zarodniki grzybów i jakie to grzyby. Mieliśmy pewność, że pacjenta trzeba wysłać transportem lotniczym do specjalistycznego ośrodka toksykologicznego. Teraz musimy taki materiał wysyłać aż do Sosnowca albo do Wrocławia, co znacznie wydłuża czas oczekiwania na wynik.

- Podpisuję się pod tym postulatem obiema rękami - mówi dr Wojciech Gołda, ordynator oddziału pediatrycznego szpitala w Oleśnie, gdzie z pierwszymi objawami zatrucia trafiła 4-letnia Angelika z Bodzanowic (która ostatecznie trafiła do Centrum Zdrowia Dziecka). - W przypadku zatruć grzybami szybkie wyniki badań są bardzo ważne dla prawidłowej diagnozy.

Materiał biologiczny do badania pobrany od Angeliki szpital w nocy wysyłał do laboratorium w Sosnowcu. Wyniki lekarz odebrał telefonicznie. Zdaniem dr. Gołdy najbardziej niezbędna jest możliwość zbadania na miejscu, najlepiej w Opolu, zawartości amanityny w moczu chorego. To toksyna produkowana przez najgroźniejsze grzyby trujące - muchomory białe i sromotnikowe, które najłatwiej pomylić z jadalną kanią czy pieczarką.

Tymczasem jeden muchomor potrafi zabić nawet kilka osób.

- Badanie amanityny z moczu pacjenta wykonuje tylko kilka ośrodków w Polsce. Najbliższy nas znajduje się w Krakowie - mówi dr Wojciech Gołda. - W przypadku małej Angeliki nie było już czasu ani sensu, żeby wysyłać materiał karetką do Krakowa.

- Badań zarodników grzybów w materiale biologicznym faktycznie w naszym laboratorium nie wykonujemy - potwierdza Małgorzata Gudełajtis, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Opolu. - Diagnostyczne badania mykologiczne grzybów pochodzących od osób zatrutych bądź podejrzewanych o zatrucie robione na potrzeby lecznictwa nie wchodzą w zakres ustawowego nadzoru prowadzonego przez sanepid.

- Ja tylko apeluję o uruchomienie u nas takiego punktu badań, bo im będzie bliżej, tym lepiej. Może być w innym laboratorium, niekoniecznie w sanepidzie - komentuje dr Lewińska.

Według danych opolskiej stacji sanitarno-epidemiologicznej w tym roku na Opolszczyźnie doszło do jednego zbiorowego zatrucia, pod Olesnem. Poza Angeliką zachorowały dwie osoby dorosłe. W 2012 i 2011 roku nie było takich przypadków. W 2010 roku koło Kędzierzyna dziecko zatruło się grzybem, którego znalazło w doniczce w mieszkaniu. Do największej tragedii doszło w 2009 roku w Głębinowie, gdzie na biwaku cztery osoby zatruły się grzybami. Dwóm trzeba było przeszczepić wątrobę. 15-letniego dziecka nie udało się uratować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska