Mąż lekarki (też lekarz, z innego opolskiego szpitala), który wrócił z Hiszpanii, ma potwierdzone zakażenie koronawirusem. Badaniu poddawał się dwukrotnie. Pierwszy wynik był negatywny.
Kiedy mąż czekał na wyniki, pracownica OCO samodzielnie poddała się kwarantannie i nie przychodziła do pracy. Ponieważ jednak u męża objawy się nasilały, oboje poszli w niedzielę na oddział zakaźny Szpitala Wojewódzkiego w Opolu, gdzie mężczyźnie zrobiono test i wyszedł wynik pozytywny.
Kobieta nie była badana, ale zgodnie z procedurą przyjęto, że jest zakażona.
W piątek rano lekarka była jednak na obchodzie na oddziale onkologii klinicznej OCO.
- Wiemy, że pani doktor nie miała bezpośredniego z pacjentami, który mógłby im zagrozić, to znaczy nie zbliżała się do nich na odległość mniejszą niż 1,5 m i nie przebywała z nimi dłużej niż 15 minut. Od piątku jest na kwarantannie - mówi Marek Staszewski, dyrektor Opolskiego Centrum Onkologii.
W związku z tym szpital podjął decyzje o reorganizacji pracy. Pacjenci, którzy w piątek zakończyli leczenie lub cykl leczenia są wypisywani do domu i wyznacza im się kolejne terminy leczenia.
Zgodnie z procedurą pacjenci będą objęci nadzorem, otrzymali ulotki przygotowane przez MZ i NFZ co do zachowania się. - Będziemy z nimi w kontakcie telefonicznym - mówi dyrektor Staszewski.
Zamknięty zostaje budynek oddziału onkologii klinicznej (to odrębny obiekt w stosunku do budynku głównego). Dzisiaj oddział zostanie poddany standardowej dezynfekcji, a następnie dezynfekcji poprzez fumigację medyczną (zamgławianie).
Budynek zostanie udostępniony ponownie w drugiej połowie tygodnia.
Personel - łącznie 5 lekarzy i 10 pielęgniarek oraz personel pomocniczy - który miał kontakt z lekarką od dziś, po zakończeniu pracy, jest na kwarantannie zgodnie ze wszystkimi zasadami, tj. kontakt z sanepidem itp.
Lekarze OOK, którzy nie mieli kontaktu z lekarką będą przyjmować nowych pacjentów w nowym miejscu w budynku głównym (po przeniesieniu pacjentek z oddziału onkologii ginekologicznej).
- Najważniejsze, żeby zachować ciągłość pracy szpitala, jego wszystkich oddziałów i żeby pacjenci nie zostali pozbawieni leczenia. To udało się zrobić - mówi Marek Staszewski, dyrektor OCO.
Pracownica OCO nie ma żadnych objawów i wg opinii zakaźników na tym etapie nie zaraża. W szpitalu jednak dmuchają na zimne.