Lekarz orzecznik z Prudnika zabrał zasiłek pielęgnacyjny niepełnosprawdej Roksanie

fot. Krzysztof Strauchmann
Odkąd cofnięto zasiłek, Beata Górnik musi utrzymać czteroosobową rodzinę za kilkaset złotych.
Odkąd cofnięto zasiłek, Beata Górnik musi utrzymać czteroosobową rodzinę za kilkaset złotych. fot. Krzysztof Strauchmann
Z powodu decyzji lekarza orzecznika Beata Górnik, matka Roksany, straciła zasiłek pielęgnacyjny na niepełnosprawną córkę. - Bez niego sobie nie poradzimy - płacze.

- Żyć się odechciewa! - skarży się Beata Górnik z Prudnika, matka niepełnosprawnej, 16-letniej Roksany.

Dziewczyna przyszła na świat z wadą wrodzoną. Ma zwężoną tchawicę, co powoduje u niej problemy z oddychaniem. Od dzieciństwa Roksana ma w gardle na stałe rurkę tracheotomijną. Co kilka godzin musi odsysać wydzieliny w drogach oddechowych, inaczej zaczyna się krztusić. Lekarz laryngolog potwierdził poważną wadę słuchu w lewym uchu.

- Roksana jest też upośledzona umysłowo - opowiada jej matka. - Są dni, kiedy nie panuje nad sobą. Zachowuje się jak kilkuletnie dziecko.

Beata Górnik od 16 lat nie pracuje, tylko zajmuje się niepełnosprawnym dzieckiem. Nawet teraz, gdy Roksana chodzi do szkoły specjalnej, matka jest stale do dyspozycji pod telefonem. Utrzymuje się z zasiłków z pomocy społecznej. Tymczasem na początku września rodzina Roksany straciła główną pomoc - 420 zł tzw. świadczenia pielęgnacyjnego dla opiekunów dzieci niepełnosprawnych.

- U dzieci do 16. roku życia wystarczy, że lekarz wpisze w orzeczeniu o stopniu niepełnosprawności, że dziecko wymaga stałej opieki i współdziałania opiekuna - tłumaczy Dorota Bontura z prudnickiego Ośrodka Pomocy Społecznej. - Dla dzieci starszych, aby przyznać taki zasiłek zgodnie z przepisami, na orzeczeniu musi być potwierdzony znaczny stopień niepełnosprawności.

Lekarz w Prudniku, który badał Roksanę po 16. urodzinach, określił jej upośledzenie jako umiarkowane.

- Nie rozumiem, dlaczego nie mogę dostać pomocy - żali się kobieta. - Przecież stan zdrowia Roksany się nie poprawił. Ona wymaga stałej pomocy. Ja już pytałam o pracę w "pośredniaku", ale nic dla mnie nie ma, skończyły się szkolenia. Z dnia na dzień zostaliśmy bez pieniędzy. Pozostanie mi tylko wyjechać do pracy za granicę, ale nie mogę zostawić dzieci z mężem, który sam jest niepełnosprawny.

Pani Beata odwołała się do wojewódzkiego zespołu orzekającego i czeka na decyzję.
- Jeśli orzeczenie zostanie zmienione, wypłacimy pieniądze - obiecują w OPS.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska