Lepper w stawie

Mirosław Olszewski
Słyszę często opinie od różnych ludzi, że flaki im się wywracają, gdy widzą w Sejmie Leppera i jego Samoobronę. Nękają ich dolegliwości gastryczne, bowiem nie umieją sobie poradzić z wyrażeniem swego oburzenia. W przypadku Leppera i jego drużyny logika wiedzie bowiem na polityczne manowce. Bo tak: Oczywiście - skarży się niejeden - Lepper powinien teraz siedzieć w więzieniu lub kopać rowy na Żuławach nie zaś przymierzać do fotela wicemarszałka Sejmu. Ten człowiek zasłużył sobie na karę niejeden raz, w dodatku widać już, że przykład jego bezkarności jest mocno zaraźliwy. Jak trafnie podsumował to Jacek Fedorowicz "problem przeludnienia w więzieniach rozwiązał się sam w chwili, gdy Samoobrona weszła do Sejmu". Z drugiej jednak strony jakże spokojnie i pryncypialnie wieszać psy na liderze "S", skoro badania wskazują, że zdaniem aż 57 procent Polaków to właśnie Lepper najlepiej i najpełniej wyraża ich poglądy, frustracje i oczekiwania? Z tego to właśnie powodu politycznie poprawnym demokratom i inteligentom odzywają się wrzody żołądka, bo logicznie rzecz biorąc, w ślad za Lepperem za kraty musieliby posłać ponad połowę współobywateli. Doprecyzujmy: im podoba się, że Lepper przemawia do rządzących językiem dosadnym, a często wulgarnym, lubią widzieć, jak grozi pięścią przemądrzałym elitom, grozi rozwaleniem Sejmu, jeśli nie skończy z jałowym "mędrkowaniem" i nie zajmie polepszaniem doli obywateli. Są szczęśliwi, gdy ich idol pokazuje się w telewizji w kajdankach, bo "ci złodzieje boją się widać naszego Jędrusia jak ognia. Znaczy: ma rację". Jednak wpakowanie takiej masy ludzi do więzienia nie wchodzi w rachubę. Pomysł taki wsparliby może tylko ekolodzy, gdyż więcej miejsca zostałoby dla jeży, ślimaków i innej gadziny. Należałoby zatem - logika podpowiada - odebrać większości prawa podejmowania demokratycznych decyzji, gdyż - jak praktyka wskazuje - ta większość podejmuje decyzje głupie, wynikające z idiotycznych przesłanek. To z kolei oznaczałoby de facto likwidację demokracji. A już sama perspektywa rozważenia takiej ewentualności sprawia, że poprawni politycznie inteligenci omdlewają i dyskusja staje się niemożliwa. "SOS - Ojczyzna w niebezpieczeństwie" napisał Jan Nowak-Jeziorański we wczorajszej GW, mając na myśli oczywiście Leppera w Sejmie. To emocjonalny, egzaltowany tekst, naładowany agresją wobec człowieka, który pewnie powinien siedzieć, nie jest jednak diabłem wcielonym. A jeśli nawet wcielonym, to tylko sprzeciwem wobec mydłkowatości, impotencji i bylejakości sporej części naszej klasy politycznej. Lepper to taran, któremu jeśli na obrady nie przyjdzie grupa posłów-leni, to - wyobrażam sobie - nawali ich w kuluarach po gębach i tym samym zachęci do pracy opłacanej słono przez podatników. To akurat moje wyobrażenie o Lepperze łagodzi mi poczucie, że on sam nie wyraża ani jednej mojej frustracji, czy choćby źdźbła poglądów. Wpuszcza się czasem szczupaka do stawu, w którym zbyt długo pływają tłuste, leniwe karpie. Wszystkim wychodzi to na dobre. A jeśli idzie o Ojczyznę, to przeżyła ona wiele nietrafnych ostrzeżeń i pomysłów "kuriera z Warszawy", przeżyje i Leppera w Sejmie. Spokojnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska