Liga Mistrzów. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle doznała pierwszej porażki w sezonie

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Mimo ambitnej postawy, siatkarze ZAKSY nie zdobyli w Modenie choćby jednego punktu.
Mimo ambitnej postawy, siatkarze ZAKSY nie zdobyli w Modenie choćby jednego punktu. Mirosław Szozda
Pierwszą porażkę w obecnym sezonie poniosła ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. W meczu 2. kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów (grupa B), po zażartej walce, przegrała na wyjeździe 1:3 z czołowym włoskim klubem - Azimutem Modena.

- Możliwość zmierzenia się z tak znakomitymi włoskimi zespołami jak Cucine Lube Civitanova czy Azimut jest dla nas wielkim zaszczytem, a zarazem wspaniałą okazja do tego, by udowodnić, że również potrafimy naprawdę dobrze grać w siatkówkę - tłumaczył Andrea Gardini, trener ZAKSY. - Te spotkania pokażą nam, jak aktualnie wyglądamy na tle ścisłej europejskiej czołówki.

Jego podopieczni absolutnie nie mają się czego wstydzić po konfrontacji w Modenie. Mogą jedynie nieco żałować, ponieważ mieli sporą szansę, by opuścić Półwysep Apeniński przynajmniej z jednym „oczkiem”. Wszystkie cztery sety rozstrzygały się bowiem dopiero w końcówkach. Jednak od początku spotkania kędzierzynianie przekonali się, że czeka ich znacznie bardziej wymagający test niż każdy z dotychczasowych w PlusLidze, gdzie mają komplet 12 zwycięstw.

Zanim jeszcze mecz na dobre się rozpoczął, Azimut już wygrywał 5:1, za sprawą popisów Iwana Zajcewa i Simone Anzaniego. Choć w pierwszym secie to siatkarze z Modeny byli znacznie skuteczniejsi w ataku (59 do 42 procent), kędzierzynianie byli w stanie ich dogonić, ponieważ grali mądrze i wystrzegali się jak ognia błędów własnych. Włoska ekipa otrzymała wtedy za darmo tylko dwa „oczka”, ale sama prezentowała na tyle dobry poziom, że ostatecznie i tak wygrała 25:23.

Druga partia zaczęła się jednak już znacznie lepiej dla ZAKSY. Na jej starcie sporym problemem gospodarzy był fakt, że mieli oni duże problemy z dokładnym przyjęciem szybujących zagrywek Benjamina Toniuttiego. Gracze z Kędzierzyna-Koźla szybko wyszli zatem na prowadzenie 7:3. Ale jeszcze szybciej je stracili, bo po chwili było już 9:9. Potem już niemal do końca trwała wyrównana walka, ale znów nerwową końcówkę lepiej wytrzymał zespół Azimutu. W decydujących momentach obnażył on słabości w przyjęciu Aleksandra Śliwki, triumfując ostatecznie do 21. Solidnie we znaki dał się też ZAKSIE we znaki polski przyjmujący ekipy miejscowych Bartosz Bednorz, który w tym meczu dał bardzo przyzwoitą zmianę.

Kolejne niepowodzenie nie zraziło jednak naszej drużyny , a wręcz przeciwnie: jeszcze dodatkowo ją zmobilizowało. Na tyle mocno, że w trzecim secie właściwie od początku do końca to ona miała inicjatywę. „Pierwsze skrzypce” odgrywali w niej środkowy Łukasz Wiśniewski oraz atakujący Łukasz Kaczmarek. Oni właśnie „pociągnęli” ZAKSĘ do wygranej i tym samym przedłużenia szansy na końcowy sukces.

W czwartej odsłonie wysoki poziom utrzymał już tylko drugi z wymienionych. Zdobył w niej aż 7 punktów, czym mocno przyczynił się do tego, że zwycięzcę wyłoniła dopiero gra na przewagi. Choć w pewnym momencie kędzierzynianie prowadzili już 19:16, nie byli w stanie utrzymać tej zaliczki i po ostatnim gwizdku musieli przełknąć gorzką pigułkę.

Azimut Modena - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:1 (25:23, 25:21, 22:25, 26:24)
Azimut: Christenson, Kaliberda, Holt, Zajcew, Urnaut, Rossini (libero) oraz Bednorz, Pinali.
ZAKSA: Toniutti, Deroo, Bieniek, Kaczmarek, Śliwka, Wiśniewski, Zatorski (libero) oraz Walawender, Jungiewicz, Wójtowicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska