Ludzie chcą tylko pracować

Jacek Szwedkowicz
W Zakładach Porcelitu Stołowego w Tułowicach od piątku trwa pogotowie strajkowe.

BĘDZIE MNIEJ PRĄDU
Zakład Energetyczny w Opolu od dziś drastycznie ograniczy dostawy prądu dla Porcelitu. Jeśli ta zapowiedź spełni się, to jej następstwa dosięgną także firmy mające siedziby na terenie tułowickiej fabryki. Jest ich pięć, m.in. oddział Banku Zachodniego, stacja przekaźnikowa telefonii komórkowej, stacja pomp głębinowych zaopatrująca sieć komunalną Tułowic w wodę, spółka Pakcer.
Jej prezes, Eugeniusz Rurynkiewicz, jest zaniepokojony: - Pakcer powstała w wyniku restrukturyzacji Porcelitu. Przejęliśmy wtedy wydział produkcji opakowań tekturowych i kontynuujemy jego działalność w dzierżawionych od fabryki halach. Rachunki za prąd, ciepło, wodę, odprowadzanie ścieków płaciliśmy Porcelitowi jako właścicielowi pomieszczeń i instalacji. Płaciliśmy na bieżąco, w pełnej wysokości. Nie będąc więc faktycznie dłużnikem ani zakładu energetycznego, ani gazowniczego, poniesiemy takie same konsekwencje jak ten, kto należności za media nie regulował.
Pakcer tylko 40 proc. wytwarzanych tu opakowań przeznaczał dla Porcelitu. Bez prądu zasilającego maszyny nie wywiąże się z zamówień wobec klientów. W konsekwencji dwudziestu pracowników może utracić zatrudnienie.
Grzegorz Szamocki, zastępca dyrektora ZE w Opolu do spraw handlowych: - Bezpośrednim odbiorcą prądu był Porcelit i w zasadzie tylko on może być dla nas stroną. Skoro jakieś firmy nie dopilnowały, aby ich partner uporządkował prawnie sprawy związane z opłatami za media, to ich strata.

Zarząd firmy złożył wniosek o ogłoszenie upadłości, 680 zatrudnionym tu osobom grozi bezrobocie (głównym powodem ewentualnego bankructwa będzie niespłacony dług w wysokości 32 mln zł). Protestujący przeciwko takiej perspektywie oflagowali zakład i wywiesili transparenty z hasłami.

Według Bogdana Małeckiego, przewodniczącego związków branżowych w Porcelicie, protest proklamowały oba związki zawodowe funkcjonujące w fabryce. Ryszard Ruciński, członek kierownictwa zakładowej "Solidarności", uściśla, że inicjatywa wyszła od załogi, a oba związki tylko ją zaakceptowały. Rucińskiemu trudno przewidzieć, jak dalej potoczy się ta akcja. Małecki twierdzi, że trzeba się liczyć z zaostrzeniem protestu.
- Ludzie są maksymalnie zdeterminowani, bo to był ostatni w okolicy zakład na chodzie. Jeśli padnie Porcelit, to gdzie oni zarobią na utrzymanie swoich rodzin? - argumentował wczoraj szef branżowców.

Pracujących w Porcelicie zelektryzowała wiadomość o zamierzanym przez niektórych wierzycieli zajęciu maszyn. Z takim roszczeniem, nie czekając na ostateczne orzeczenie sądu, miał rzekomo wystąpić brzeski oddział Banku PKO BP. Ludzie zagrozili, że w razie podjęcia takich kroków zabarykadują się w zakładzie, zaspawają bramy i nikogo nie wpuszczą do środka. Potwierdza to przewodniczący Małecki. Także Ruciński z "Solidarności" nie wyklucza, iż najbliższe wydarzenia tak właśnie mogą się potoczyć.

Zbigniew Mendel, prezes Porcelitu: - Ktoś puścił między ludzi plotkę. Mnie osobiście nic nie wiadomo, aby którykolwiek z wierzycieli nosił się z zamiarem zajęcia naszego majątku. Przeciwnie - wszystkie banki wierzyciele są zainteresowane uratowaniem Porcelitu przed upadłością.
Mendel nie wyklucza, że w tym właśnie celu banki, z wrocławskim Cukrobankiem na czele, utworzą coś na wzór konsorcjum i nie dadzą zbankrutować dłużnikowi. Lepiej przecież odroczyć spłatę zaległych należności, niż zdać się na uregulowanie długu przez syndyka.
Związkowcy też są za takim rozwiązaniem. Tym bardziej, że realizowany w Porcelicie od czerwca tego roku program naprawczy zaczął już przynosić pierwsze efekty. Spadły koszty, wzrósł przychód, najpóźniej za pół roku można by zacząć spłatę wierzytelności. Powołując się na te argumenty, oba związki zawodowe wspólnie zwróciły się m.in. do nowo wybranych posłów opolskich o podjęcie działań, które by zapobiegły upadłości Porcelitu. Jerzy Szteliga, jeden z adresatów ich listu (złożonego w biurze poselskim w miniony piątek), obiecał pomóc.

Od ponad tygodnia Porcelit pozbawiony jest gazu. Dostawy wstrzymano, bo fabryka nie płaciła rachunków za jego zużycie. Lada dzień to samo ma się stać z prądem. Zakład stoi, większość zatrudnionych przebywa na przymusowym urlopie. Ta sytuacja, zdaniem prezesa Mendla, może doprowadzić do utraty klientów i nałożenia na zakład kar za niewywiązanie się z kontraktów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska