Łukasz Żygadło o powyborczych scenariuszach: "Czekamy 100 dni, potem rozliczający będą rozliczani"

Łukasz Żygadło
Upłynęło ponad trzy tygodnie od wyborów parlamentarnych. W tym czasie usłyszeliśmy wiele ciekawych, choć również niepokojących rzeczy. Z jednej strony obserwujemy powolne układanie się nowej koalicji rządzącej, gdzie na pierwszy rzut oka pojawia się chaos i walka o ministerstwa. Z drugiej mamy sygnały płynące z obozu Prawa i Sprawiedliwości, że to właśnie ta partia będzie dalej sprawnie rządzić.

Arytmetyka sejmowa mimo wszystko jest nieubłagalna. Warto oczywiście poczekać. W polityce nie takie rzeczy się działy, choć mam wrażenie, że kilkunastu posłów nie jest w stanie zatrzasnąć się w łazienkach bądź rozchorować się w czasie najważniejszego głosowania. Pytanie brzmi, co będzie gdy nastąpi zmiana u sterów władzy?

Koniec festiwalu obietnic

Gdy w 2015 roku Prawo i Sprawiedliwość przejmowało władzę w państwie, każdy z wyborców wiedział jakie będą działania ekipy Jarosława Kaczyńskiego. Sztandarową ofertą tej partii był program „Rodzina 500+” i do zrealizowania tej obietnicy wyborczej w czasie pierwszych 100 dni urzędowania dożyli politycy PiS. To się udało. Nowy rząd pokazał, że nie tylko potrafi być skuteczny i działać szybko, ale przede wszystkim dotrzymuje obietnic. Następnie na tej fali PiS obniżyło wiek emerytalny, jednoczenie stale wykazują jak państwo skutecznie walczy z luką VAT-owską. Bez wątpienia można powiedzieć, że właśnie realizacja wyżej wspomnianych kwestii przyczyniła się do ponownej wygranej PiS, pomimo licznych protestów odbywających się w ramach oskarżeń o „łamanie praworządności”.

Jak sytuacja wygląda po tegorocznych wyborach? Podkreślę jeszcze raz, że w pierwszej kolejności musimy poczekać na uformowanie się ewentualnego nowego rządu. Później będziemy skrupulatnie rozliczać Platformę Obywatelską z Donaldem Tuskiem na czele z realizacji „100 konkretów na 100 dni”. Podobnie jak będziemy rozliczać Polskie Stronnictwo Ludowe z „dobrowolnego ZUS”, czy całą koalicję z liberalizacji prawa aborcyjnego, cen energii, poziomu podatków w Polsce. W kraju miało się żyć lepiej. Tak mawiali politycy dzisiejszej jeszcze opozycji. Dążyli do „pokonania zła”, twierdzili, że po wyborach „obudzimy się w lepszej Polsce”. Uważam, że należy dać im szansę, choć po tych trzech tygodniach od wyborów, gdy jeszcze nie zdążyli powołać rządu, dzieją się rzeczy naprawdę dziwne.

Co z programami socjalnymi?

Z ust polityków opozycji słyszeliśmy przed wyborami zapewnienia, że nic, co zostało dane, nie będzie zabierane. Ba, miało być lepiej, może trochę inaczej. Platforma Obywatelska zapowiadała wprowadzenie „babciowego”, czyli kwoty 1500 zł miesięcznie dla każdej mamy, która po urlopie macierzyńskim chciałaby wrócić do pracy. „Kobieta, która zdecyduje, że chce wrócić do pracy, otrzyma 1500 zł, które może przeznaczyć na żłobek, na opiekę. Może też podzielić się tymi pieniędzmi z tą przysłowiową, symboliczną babcią” - powiedział Donald Tusk podczas spotkania z mieszkańcami Częstochowy. Co ciekawe, szybko na deklarację lidera PO odpowiedziała wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Barbara Socha, wskazując, że polityk PO wymyśla na nowo funkcjonujące w Polsce przepisy. „Donald Tusk wymyślił coś, co już funkcjonuje. ‘Babciowe’ to suma świadczenia wychowawczego ‘Rodzina 500 plus’, które wynosi 500 zł i Rodzinnego Kapitału Opiekuńczego w wysokości 1000 zł” - napisała wiceminister Socha w mediach społecznościowych, dodając, że państwo opłaca babciom połowę składek emerytalnych.

Jednak we wrześniu Lider Polski 2050 Szymon Hołownia, pytany czy świadczenie 800+ powinno zostać wycofane, odparł, że nie wyklucza takiej możliwości. „Uważam, że poważnie trzeba będzie się zastanowić nad wycofaniem świadczenia 800+, a te środki zainwestować w edukację, żłobki i ochronę zdrowia” - stwierdził Szymon Hołownia. Natomiast już po wyborach słyszymy z ust lidera Polski 2050 Szymona Hołowni (czyli nie pierwszego z brzegu polityka lecz lidera ważnej partii koalicyjnej), że kończy się rozdawnictwo. Czyli jaki PL2050 ma plan? Tego nie wiemy, jednak słowa Hołowni wydają się być prawdą, bowiem to jego poseł Paulina Hennig-Kloska powiedziała już po wyborach, że należy się zastanowić nad wyżej wspomnianym „babciowym” oraz pozostałymi programami socjalnymi. „Waloryzacja 500+ została przyjęta przez Sejm większością PiS, ale tych pieniędzy w budżecie nie ma i to też będzie wymagało - o czym mówiliśmy - rozmów na poziomie rządu, co z tym problemem zrobić. Taki jest problem, że oni przyjęli ustawę, a nie zostawili na to pieniędzy. Waloryzacja 500+ z długu będzie podpalać inflację, to jest ogromny problem dla nas wszystkich” - powiedziała w Radiu Zet wiceprzewodnicząca Polski 2050. Nie jest to prawda. Pieniądze na program zostały zabezpieczone i wbrew słowom części polityków opozycji, PiS nie zostawia po sobie żadnej dziury budżetowej, gdyż czerwcowa nowelizacja budżetu, została przyjęta przez Sejm i Senat. Każdy z polityków wiedział jaki jest stan finansów państwa. Pytanie brzmi, dlaczego dziś, po wyborach się o tym mówi?

Z całą pewnością na zmianę polityki socjalnej nie zgodzi się PSL oraz Lewica. Tu z pomocą zapewne przyjdą również politycy PiS, a w ostateczności istnieje również możliwość zawetowania ustawy przez prezydenta Andrzeja Dudę. Mimo wszystko można odnieść wrażenie, że po wyborach pojawia się zamęt programowy wśród polityków opozycji.

Aborcja

Nie ma sensu dziś rozbierać na części pierwsze każdego słowa, które padło od czasu wyborów. Ale warto tu również zwrócić uwagę na sprawę dotyczącą aborcji. Przed wyborami lider PO Donald Tusk wskazywał, że na listach jego partii nie będzie miejsca dla osób sprzeciwiających się aborcji do 12 tygodnia życia. Co dzieje się po wyborach? Okazuje się, że na Lewicę wywierane są naciski żeby ten temat odpuścić. Alarmowała o nich poseł Lewicy Anna Maria Żukowska, która w serwisie Twitter wyliczyła listę tematów o których Lewica nie powinna zdaniem koalicjantów mówić. Była tam aborcja. Mało tego, dziś słyszymy również ust polityków PO czy PSL, że tutaj najlepszy byłby powrót do kompromisu aborcyjnego, poprzez unieważnienie uchwałą (sic!) orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego z 2020 roku. Powiem szczerze, że nie mam pojęcia co w tym temacie dalej się wydarzy. Jednak nie wróżę tu zgody i sukcesu.

Mimo wszystko dajmy szansę

Poczekajmy zatem na powołanie nowego rządu, który będziemy rozliczać z obietnic wyborczych i realizacji programu. Tu trzeba mocno podkreślić, że Prawo i Sprawiedliwość postawiło poprzeczkę naprawdę wysoko i z całą pewnością politycy PiS oraz i wyborcy tej partii będą stale o tym przypominać. Pierwsze sto dni rządu Donalda Tuska (jeśli zostanie powołany) będzie wielkim testem dla nowej koalicji. Testem który może odbić się na wyniku wyborów samorządowych oraz europejskich, gdzie również mamy wiele dylematów, propozycji zmian w traktatach, czy obowiązkowych podatków do wprowadzenia. Wszystko spadnie na barki nowego rządu i będzie rozliczane. Kiedyś pewien polityk PiS powiedział mi, że naprawdę dużo łatwiej być w opozycji niż rządzić. Będąc w opozycji można atakować rządzących, uderzać w każdy punkt, niezależnie czy celnie czy nie. Gdy rządzisz, tracisz pole manewru, jesteś rozliczany z każdego kroku. Sytuacja się odwraca.

Być może lada moment się odwróci. Rozliczający, będą rozliczani. Czekamy 100 dni.

Fot. PAP

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska