Łukasz Żygadło: To była najtrudniejsza kadencja od 1989 r.

Uważam, że za nami najtrudniejsza kadencja parlamentu od 1989 r., gdzie śmiało możemy powiedzieć, że Prawo i Sprawiedliwość poradziło sobie. Z błędami, ale jednak partia kierowana przez Jarosława Kaczyńskiego, rząd premiera Mateusza Morawieckiego dali radę.

Wielu z nas chyba zapomniało, że właśnie w kończącej się kadencji wybuchła pandemia COVID-19 podczas której rząd pierwszy raz w czasach współczesnych musiał zmierzyć się z problemem śmiercionośnego wirusa. I owszem, były błędy, jednak ich skala w Polsce była o wiele mniejsza niż w krajach zachodnich. Mieliśmy lockdown, namawiali nas do szczepień, jednak w porównaniu do rygoru państw zachodnich, w Polsce mieliśmy wolność.

Gdy wydawało się, że opanowaliśmy sytuację, wybuchła wojna na Ukrainie. Kolejny kryzys, dramat uchodźców i natychmiastowa pomoc rządu w Warszawie. W wyniku konfliktu na całym świecie rosną ceny surowców, czyli mówiąc wprost, również w Polsce mamy kłopot z szalejącą inflacją. Jednak mimo to, w Polsce żyje się dalej dobrze. Opozycja straszy cenami, mówi o drożyźnie PiS, próbuje grać na emocjach, choć rzeczywistość rozmija się z ich retoryką.

Pojawia się kwestia środków z KPO blokowanych politycznie przez UE. Kolejna gra na emocjach zamiast racjonalnej polityki. I tu moje przemyślenia są proste: czy wolę twardą i racjonalną politykę z błędami, która daje poczucie bezpieczeństwa obywateli, czy wiecznie narzekającą i rozkładającą ręce opcję polityczną, która jak rządziła, twierdziła, że pieniędzy nie ma i nie będzie, a jak nie ma, to trzeba ciąć, jak mawiał Tomasz Siemoniak z Platformy Obywatelskiej gdy był wicepremierem.

Naprawdę wybór wydaje się być prosty. Nie dajmy sobie wmówić, że jesteśmy ostatnim krajem w UE, państwem zacofanym. Nie jesteśmy. Wyjdźmy na ulice i rozejrzyjmy się, czy Polska dziś jest piękna. Odpowiedź nasuwa się sama.