Przy drzwiach ścisk. Ogromne wózki, które udźwignęłyby towar do niewielkiego spożywczaka, tarasują wejście. "Ludzie, opamiętajcie się!" -krzyczy ktoś z tłumu. Ale tłum nie ma na to ochoty. Kto pierwszy, ten lepszy. Szampana od firmy wystarczy tylko dla 500 osób. - Pewnie, że mógłbym trochę zaczekać - mówi Feliks Kowal. - Ale nie dziś, wpadam do sklepu, łapię jakieś byle co i gonię do losowania matizów. Potem sobie wrócę i już zrobię zakupy normalnie. Jak człowiek...
W pierwszym dniu Makro zwabiło do siebie klientów grą w oczko. Każdy, kto zrobił zakupy, nawet za kilka złotych, mógł rzucić kostkami. Dwadzieścia jeden oczek (opolski hipermarket jest 21. sklepem sieci w Polsce) oznaczało wygraną - samochód matiz.
Kilka minut przed piątą robi się coraz goręcej. Atmosferę podgrzewa konferansjer: - Jesteśmy dla was, codziennie nowe promocje, a dziś bez liku konkursów i niespodzianek!
Tłum napiera. Żeby dostać się do drzwi, skaczemy po wózkach.
Równo o godz. 5 otwiera się "opolska świątynia promocji". Pierwsza do sklepu wchodzi, a raczej wbiega młoda kobieta. Jest tajemnicza, nie chce się przedstawić. Za to, że jest pierwsza, otrzymuje ogromny bukiet róż, a jej towarzysz - butelkę szampana. Spłoszona ucieka między półki, skutecznie umykając dziennikarzom. - Od której czekałam? Od północy i nic więcej nie mam do powiedzenia - mówi.
Przed wejściem nadal kłębią się ludzie.
- Dlaczego zarwałam noc? A dlaczego nie. Zresztą liczę na to, że kupię coś w promocji. Pewnie, że mogłabym przyjść po południu albo jutro. Ale niech pani patrzy, to fajne przeżycie, jak za dawnych lat, gdy się nocami stało po pomarańcze czy dywan - tłumaczy Leokadia Porczak z Opola. - Wstałam już o trzeciej i wzięłam wolne. Do południa to chyba tu mi zejdzie...
- Luuuuudzie, co jest?! Posuwajcie się, już ktoś zgarnął jednego matiza! - znowu krzyczy ktoś z tłumu. W tym momencie, aby usprawnić komunikację, do koszyka wskakuje Klaudia Wieczorek z Opola. - Dobra pchaj, aby szybciej - nakazuje mężowi. Za chwilę są już w sklepie. Za nimi biegną inni, pchając przed sobą olbrzymie wózki.
Tymczasem przy stoisku z kostkami słychać: - Jest 5.13, pierwszego matiza wygrał Jerzy Halupczok z Opola.
- O Jezu, nie wierzę! Żona marzyła o takim - krzyczy starszy pan. Pod Makro przyjechał o czwartej rano tylko po to, by wygrać. - Wleciałem do sklepu, za 30 zł kupiłem ptasiego mleczka i rzuciłem kostkami - mówi oszalały ze szczęścia. Po załatwieniu formalności wyciągnął z kieszeni listę z zakupami. - Muszę kupić córce zestaw do makijażu, bo tu podobno taniej - dodaje.
O 5.17 kolejny matiz trafia się Piotrowi Pawłowiczowi z Rzymkowic, który przed Makro był dopiero o godz. 4.30. - Byłbym szybciej, ale drogówka złapała. Za szybko jechałem - wyjaśnia. Po czterech minutach trzeci matiz "wyrzuca" Jadwiga Wolińska z Opola.
Tymczasem w środku hali trwa szaleństwo zakupów. Na, obleganym stoisku ze sprzętem elektronicznym przeraźliwy pisk. Za dużo osób podnosiło słuchawki telefonów, kabelki odmówiły posłuszeństwa. Na "owocach" w błyskawicznym tempie znikają mandarynki. Właściciel niewielkiego sklepu w Kluczborku załadował na swój wózek 50 skrzynek. - Cena okazyjna, wyjdę na swoje nawet po odliczeniu benzyny - prorokuje.
Okazyjnie jest też na zbożach. - Mama, mama, słyszysz? Cukier bardzo tani, dziewięć złotych za zgrzewkę kasują, lepiej niż w Realu. Ile brać? - krzyczy do komórki dwudziestoparolatek (skóra, sygnet, złota bransoleta i najnowsza nokia).
- Cholera jasna, co za pomysł z tą gotówką? - denerwuje się Paweł Zaczyk, który przyjechał zrobić duże zakupy do swojego sklepu. - Mam po tak wielkiej hali chodzić spokojnie z grubą gotówką w kieszeni, to jakaś paranoja! (w Makro nie można płacić kartami płatniczymi, gdyż to spowodowałoby wzrost cen o ok. 2,3 procent).
Około godz. 4 z Kup do Opola wyjechali Krysta i Richard Slotta. - Wie pani, jak to jest z emerytami, liczą każdy grosz. Dobrze, że taki sklep otworzyli, niektóre rzeczy można kupić taniej, no i przeżycie duże dzisiaj mamy - mówią. Po hali chodzą z kartką: proszki, kości, karma dla psa. Chcą tu przyjeżdżać dwa razy w miesiącu.
- Takie sceny dzieją się w całym kraju - przyznaje Robert Majewski, rzecznik sklepu. - Ludzie mają okazję do zrobienia dobrego biznesu, drugi raz taka okazja może im się nie zdarzyć.
Do godz. 18.00 opolskie Makro odwiedziło 5,5 tys. ludzi, wydano około 8 tys. faktur. 200 osób otrzymało bony po 200 zł. Do zamknięcia były jeszcze trzy godziny. A na Partyzanckiej i obwodnicy paraliż komunikacyjny. Sznur aut zmierza na hiperzakupy...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?