Urząd Miejski w przygranicznym Jeseniku co roku wysyła do Polski ok. 500 wezwań do zapłaty mandatu za przekroczenie szybkości kierowcom sfotografowanym przez fotoradar w tym mieście.
Jak przyznał czeskiej gazecie MF Dnes szef tamtejszego departamentu transportu Josef Liberda - po wezwaniu płaci zaledwie 48 procent Polaków.
Najczęściej wezwanie ignorują firmy transportowe.
Drugiego wezwania Czesi nie wysyłają, bo to zbyt kosztowne. Zresztą o egzekucję mandatu musieliby wystąpić do polskiego sądu.
Polscy kierowcy nie są też wyjątkiem, podobne problemy mają inne przygraniczne miejscowości z Węgrami, Słowakami i Austriakami.
Sytuację ma zmienić nowelizacja przepisów, przygotowywana przez czeskie Ministerstwo Transportu. Ma ona trafić do parlamentu jeszcze w tym roku, w życie może wejść już w 2020.
Wzorem innych krajów, np. Niemiec czy Austrii, Czesi chcą stworzyć centralny rejestr zagranicznych dłużników, którzy nie zapłacili za wcześniejsze mandaty.
Dostęp do rejestru będą mieli policjanci i celnicy w czasie kontroli drogowych. Po stwierdzeniu zaległości zażądają opłaty z karnymi odsetkami, grożąc nawet zatrzymaniem pojazdu.
Mandaty w Polsce - jak możesz się odwołać?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?