- Kiedyś festiwal był jedyną taką imprezą w roku - mówi popularny "pan od mikrofonów". - Wszyscy spotykali się tu, w Opolu, w miłej, rodzinnej prawie atmosferze. Przesiadywali na widowni, spacerowali po mieście. Teraz podobnych imprez jest dużo więcej. Chyba dlatego duch dawnego festiwalu się jakoś zagubił. Wszyscy są zabiegani, podróżują z koncertu na koncert. Podczas prób na widowni nie ma prawie nikogo. Tęsknię trochę do tej dawnej atmosfery.
Zdaniem Marka Grąbczewskiego, pod względem technicznym dzisiejszego festiwalu nie da się porównać z tym, co było kiedyś.
- Technologia cyfrowa otworzyła przed artystami nowe, ogromne możliwości. Technikom i realizatorom też pracuje się łatwiej.
38 lat temu uruchamiałem podczas całego festiwalu 10 mikrofonów. W tym roku podczas jednego tylko koncertu na estradzie czynnych będzie aż 30.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?