Marzenia do spełnienia

Lina Szejner

Niech nowy rok będzie dla nas lepszy - takie życzenia będziemy sobie składać niemal przez cały styczeń. Ci, dla których ten mijający, kończący się wiek dwudziesty nie był dobry, wierzą w magiczną siłę przełomów. Może kiedy przekroczymy ten kolejny próg, za nim czekać będą na nas marzenia do spełnienia.
Ludzie chorzy na nowotwory z nadzieją czekają, że naukowcy, którzy ciągle gmerają w DNA, wreszcie zmutują nowe komórki, które skutecznie zawalczą z chorymi. A cała operacja będzie dostępna nawet dla osób chorujących w kraju tak ubogim jak nasz.
Balowiczom, którzy po powrocie z sylwestra muszą rozkładać polowe łóżka i wciskać je między dziecko i babcię, życzę taniego kredytu na budownictwo mieszkaniowe. Takiego, na który będzie stać każde młode małżeństwo. Niech się spełnią młodym (a także starszym małżeństwom, które dzielą lokum z dziećmi i wnukami) marzenia o własnym mieszkaniu.
Wszystkim życzę spełnienia marzeń o pracy. Dobrze, że nowy wiek dopiero się zaczyna. Mam więc nadzieję, że nasze rządy, niezależnie od tego, jakie barwy będą reprezentować, uporają się z problemem bezrobocia.
Właśnie skończyłam czytać tekst o firmie amerykańskiej, która nie pozbywa się pracowników, lecz usiłuje ich pozyskać. I to - proszę państwa - pracowników rodzaju żeńskiego. Także tych młodych, mających małe dzieci, dla których zorganizowano w pobliżu opiekę i wydzielono specjalny pokój do karmienia niemowląt. Brzmi to jak bajka. Ale przy okazji Nowego Roku przecież życzymy sobie spełnienia także bajkowych marzeń.
Jeśli będzie praca, będą zarobki, a za pieniądze można kupić to, co sprawia przyjemność - zamienić rozwalającą się wersalkę na porządną sofę i wyrzucić wiekową pralkę, która po latach stała się ręcznie sterowanym automatem. Za zarobione pieniądze można będzie pojechać na wczasy i kształcić dziecko.
A kiedy już nie będzie bezrobocia, mogą nam się też spełnić marzenia, których za pieniądze kupić się nie da. Wyniesie się z naszych domów zła energia, znikną złe humory, ciche dni. Mniej będzie sfrustrowanych, zaglądających do kieliszka mężów, nastolatków, które nie widzą przed sobą perspektyw, a żony z prawdziwych jędz zamienią się w gejsze...
Niby nie da się kupić za pieniądze ciepła, serdeczności, czułych gestów i tej spokojnej atmosfery, za jaką wszyscy tęsknimy. Ale tak się jakoś składa, że tam, gdzie nie ma pracy i brakuje pieniędzy na życie, tam rodzą się konflikty. Bo życie to nie serial "Klan", gdzie mąż wspiera żonę w chorobie, a żona męża, gdy splajtuje jego biznes. Ale w okolicach Nowego Roku można przecież sobie pomarzyć i życzyć, by choć część nowego roku upłynęła nam w atmosferze, która emanuje ze szklanego ekranu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska