Medyczne dary z Prudnika i Kędzierzyna trafiły na Ukrainę

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Na schodach lwowskiego szpitala. Z przodu (od lewej) wiceprezes PCM dr Paweł Krach, dr Roman Szeremeta i posłanka Janina Okrągły. Z tyłu pracownice lecznicy.
Na schodach lwowskiego szpitala. Z przodu (od lewej) wiceprezes PCM dr Paweł Krach, dr Roman Szeremeta i posłanka Janina Okrągły. Z tyłu pracownice lecznicy. Jan Poniatyszyn, Radio Opole
Z południa Opolszczyzny wysłano je na oddział urologiczny szpitala klinicznego we Lwowie.

Około tysiąca sztuk pościeli, strzykawki, odzież i obłożenia operacyjne, nici chirurgiczne, ręczniki, artykuły sanitarne. To wszystko znalazło się w transporcie darów z Prudnika i Kędzierzyna Koźla, jaki w sobotę dotarł na oddział urologiczny szpitala klinicznego we Lwowie. Inicjatorem akcji był prezes Prudnickiego CentrumMedycznego dr Anatol Majcher, który jest absolwentem uczelni medycznej we Lwowie. Do zbiórki włączyło się biuro poselskie poseł Janiny Okrągły.

Dary rzeczowe przekazało Prudnickie Centrum Medyczne i NZOZNova z Kędzierzyna. Zarząd PCM zrezygnował z części nagrody rocznej i przekazał te pieniądze na wynagrodzenia dla pielęgniarek ze Lwowa. Pomoc dla Ukrainy przekazały także banki spółdzielcze z Prudnika i Białej, personel szpitala oraz osoby prywatne.

- We Lwowie przyjęto nas bardzo serdecznie. Lekarze byli bardzo wdzięczni za przywiezione dary i za pieniądze na potrzeby personelu medycznego. Serdecznie dziękuję wszystkim darczyńcom za okazane serce - napisała na swoim profilu jednego z portali społecznościowych posłanka Janina Okrągły, która pojechała do Lwowa razem z delegacją PCM. - Wiedziałam, że szpitale ukraińskie mają trudności, ale nie spodziewałam się, że tak wielkie. Brakuje wszystkiego, także najprostszego sprzętu i wyposażenia.
Obdarowany oddział urologiczny liczy 65 łóżek szpitalnych i obsługuje pacjentów z kilku województw. Jak tłumaczy jego ordynator dr Roman Szeremeta, finansowanie szpitala wystarcza tylko na płace dla personelu i wyżywienie pacjentów. Nie ma pieniędzy na medykamenty i sprzęt. Muszą je kupować sami pacjenci, jeśli chcą w ogóle być operowani.

- Na części łóżek szpitalnych pacjenci leżeli nawet bez pościeli - opowiada Jan Poniatyszyn, dziennikarz Radia Opole, który także uczestniczył w wyjeździe do Lwowa. - Dokarmiają ich członkowie rodzin. Większość operacji wykonywana jest tradycyjnie, na otwartym organizmie. Nie tak jak u nas nowoczesnymi technikami laparoskopowymi.

Delegacja z Prudnika była we Lwowie w niedzielę, w dniu, kiedy na Krymie trwało głosowanie w sprawie odłączenia od Ukrainy.

- Na ulicach tego miasta nie widać napięcia politycznego - mówi Jan Poniatyszyn. - Odwiedziliśmy Majdan Lwowski, gdzie na ogromnym ekranie transmituje się najnowsze wydarzenia. Widzieliśmy namiot, gdzie zachęcano ludzi do wstępowania w szeregi Samoobrony i Gwardii Narodowej. Ale niewielu ludzi się do tego garnęło.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska