Meksyk - piramidy, kakao i cynamon

Archiwum prywatne
Archiwum prywatne
W Meksyku nie ma czasu na nudę, bo na każdym kroku jest coś ciekawego do zobaczenia. Można tu spotkać potomków Majów, wypić kawę na plantacji czy posmakować na targowisku... konika polnego.
Monte Alban, czyli Biala Góra w stanie Oaxaca, gdzie mieszkalo plemie Zapoteków. Jego czlonkowie wyrównali wierzcholek góry - dotąd nie wiadomo, jak to zrobili - a nastepnie na olbrzymiej plaszczyLnie postawili m.in. świątynie. Na górze mieszkali kaplani, na dole  zwykli śmiertelnicy.

Wyprawa do Meksyku

Ceny

Ceny

1 dolar = 3 zł = 12 pesos

bilet na metro - 3 pesos
litr benzyny - około 8 pesos
woda mineralna (1/2 l) - 5 pesos
bilet do Narodowego Muzeum Antropologii i Historii w Mexico City oraz do strefy archeologicznej z piramidami Słońca i Księżyca - 51 pesos
bilet do domu
Diego Rivery i Fridy Kahlo - 55 pesos
filiżanka kawy - do 30 pesos

Zanim ze stolicy tego kraju Mexico City wyruszymy w podróż po siedmiu stanach, zwiedzamy Narodowe Muzeum Antropologii i Historii, jedne z największych na świecie. Wybieramy tym razem metro, żeby zobaczyć, jak się nim podróżuje po mieście-kolosie. I nie żałujemy, bo już od pierwszej chwili jest ciekawie i barwnie. Bez przerwy przez nasz wagon przemykają sprzedawcy różności, oferują lody przechowywane w podręcznych lodówkach, gumy do żucia, tik-taki, napoje, papierosy, ubrania oraz przeróżne zabawki, które wydają przedziwne dźwięki. Jest wesoło i nawet nie myślimy, żeby coś mogło nam tu zagrażać, jak wynikałoby z wcześniejszych ostrzeżeń. Wręcz przeciwnie - wszyscy nas przyjaźnie pozdrawiają, więc i my przez całą drogę odwzajemniamy uśmiechy.

O metrze miejscowi żartobliwie mówią, że za 3 pesos (75 groszy w przeliczeniu na nasze pieniądze) w godzinach szczytu ma się zapewnione trzy w jednym: transport, saunę i masaż. Okazuje się jednak, że wcześnie rano i po południu podjeżdżają na perony specjalnie oznaczone wagony tylko dla kobiet. Chodzi o to, żeby panie podczas jazdy do pracy i powrotu do domu nie były narażone na nieodpowiednie zachowania mężczyzn, aby czuły się bardziej komfortowo. Pomyślały o tym same władze miasta.

Narodowe Muzeum Antropologii i Historii podobno uchodzi za najlepsze na świecie. Są w nim najbogatsze zbiory sztuki prehiszpańskiej, najważniejsze eksponaty z historii plemion indiańskich: Olmeków, Zapoteków, Majów i Azteków. Na jednej ze ścian wisi np. oryginał azteckiego kalendarza, a w gablocie za specjalną szybą - replika pióropusza, który Montezuma, przywódca Azteków, podarował Cortezowi, sądząc początkowo, że hiszpański najeźdźca przybył do jego kraju w przyjaznym celu.

To nie jest typowe muzeum, w którym można choć przez chwilę się ponudzić. Fascynujące eksponaty na to nie pozwalają. Pogrupowane tematycznie w poszczególnych pawilonach, a z każdego pomieszczenia prowadzi wyjście do miniparku z egzotyczną roślinnością. Można więc na chwilę wyjść i pospacerować, można coś zjeść w restauracji. Żeby jednak wszystko obejrzeć, potrzeba co najmniej dwóch dni.

Mówi się, że są dwie szkoły zwiedzania Meksyku. Jedni turyści rozpoczynają od Meksyku w "pigułce", czyli od muzeum, a potem przemierzają po kolei różne stany. Inni wstępują do niego na koniec podróży, żeby sobie zrobić powtórkę z historii. Jeden i drugi sposób jest dobry.

Piramidy i bogowie

Godzinę drogi samochodem od Mexico City znajduje się Teotihuacan, znane na całym świecie jako "miejsce, gdzie ludzie stają się bogami". Kiedyś było to jedno z najbardziej imponujących miast prekolumbijskiego Meksyku. Założone przed naszą erą, liczyło 125 tys. mieszkańców i zajmowało ponad 20 km kw. Miało wielki wpływ na życie regionu przez 500 lat. Potem zostało zniszczone, prawdopodobnie przez mieszkańców i opuszczone ok. 650 roku n.e.

Na szczęście pozostały po nich słynne piramidy imponujących rozmiarów: Słońca i Księżyca, na temat których powstał niejeden film. Co innego jednak widzieć je w telewizji, a co innego na żywo. Gdy docieramy na miejsce, zastajemy tłum turystów. Okazuje się, że - ze względów bezpieczeństwa - na piramidę Księżyca (mniejszą) jednak wejść nie można. A z kolei, żeby wejść na szczyt piramidy Słońca, trzeba mieć nie lada kondycję i zdrowe serce. Należałoby bowiem pokonać tysiąc schodów. Ale wystarczy stanąć naprzeciw budowli i popatrzeć - aż zapiera dech z wrażenia.

Przy wejściu na teren piramid (oraz innych budowli) warto odszukać niezwykłego Meksykanina. Mężczyzna jako jedyny, w odróżnieniu od licznych sprzedawców pamiątek, daje nietypowy popis, na który ma wyłączność w tym miejscu. Wyciska z liści opuncji oraz żyjących na nich białych robaczków naturalne farby w kilku kolorach. Maluje nimi widoczki i za kilka pesos można taki obrazek dostać wraz z plikiem widokówek. Dotykam kolorowych rysunków, ale o dziwo w ogóle nie farbują palców.

Sympatyczny Meksykanin posiadł sekret dawnych mieszkańców, którzy uzyskiwali w ten sposób farby do tkanin.

Słodki likier we wrotach piekieł

Przekraczamy stan Tabasco, gdzie - jak obrazowo określa się ten region - można ugotować się żywcem. Nazywa się go też wrotami piekieł. Nic dziwnego - jesteśmy już w strefie tropikalnej. Termometr pokazuje 32 stopnie, ale panuje dodatkowo ogromna wilgotność. Mimo wszystko dla każdego zmarzlucha to wymarzone miejsce na ziemi. Zmierzamy w stronę Comalcalco do Haciendy Jesus Maria, gdzie mieści się plantacja kakao. Mijamy rosnące przy drodze egzotyczne, sięgające ramion kwiaty o zniewalającym zapachu i drzewa, z których zwisają przedziwne owoce.

Wita nas Florencio Sanchez Rodriguez i gdy słyszy, skąd jesteśmy - od razu dodaje: "Papież Polak otwiera drzwi". Opowiada, że był kiedyś w... Warszawie. Od tego momentu jesteśmy jego mile widzianymi gośćmi. Okazuje się też, że jesteśmy pierwszymi Polakami, którzy odwiedzają plantację.
A my, spacerując po posiadłości wraz z przewodniczką Lillybeth, dowiadujemy się, że ziarnka smacznego napoju nie rosną wcale na małych krzaczkach, jak kawa, tylko na drzewach, które mogą osiągać nawet 6-7 metrów wysokości. Poza tym owoce kakao przypominają olbrzymi zielony kasztan, który trzeba dopiero rozciąć i wybrać z niego ręcznie małe ziarna. Dopiero potem sporządza się z nich napój i czekoladę.

Możemy też obejrzeć wnętrza typowej hacjendy, w jakiej mieszkał pierwszy właściciel plantacji. Wyglądają tak, jakby żywcem zostały wyjęte z meksykańskiej telenoweli, a ich lokatorzy mieli wrócić za chwilę.

Podziwiamy także rosnącą wśród drzew i drzewek kakaowych wanilię, cynamom oraz pieprz. Przenikliwe zapachy mieszają się w powietrzu. Rodriguez częstuje nas na pożegnanie likierem kakaowym i czekoladkami. Zaprasza ponownie na warsztaty czekoladowe, które odbywają się co jakiś czas na plantacji. Aż się nie chce tego miejsca opuszczać...

Zdjęcie z potomkiem Majów

Jest niedziela. Tego dnia Meksykanie mają wstęp wolny do wszystkich muzeów i zabytków. Dlatego w Palenque, starożytnej siedzibie Majów, położonej u stóp puszczy tropikalnej, są tłumy ludzi. Tego miejsca nie można jednak pominąć. Przed wejściem na teren piramid oraz fragmentów budowli wzniesionych przez to plemię, można spotkać prawdziwych potomków... Majów. Są to Protomaje, którzy mówią językiem swych przodków. Ich dzieci, ubrane w proste białe szaty i z łukami w ręku, pozują z turystami do zdjęć.

Gdy idziemy w kierunku piramidy Pakala, uznanego za najwybitniejszego wodza Majów, wybieramy boczną dróżkę, z dala od hałasujących turystów. Nagle słyszymy jakiś szelest. Spoglądamy w górę, a tam w gałęziach drzew siedzą małpy i przyglądają się nam z taką samą ciekawością, z jaką my spoglądamy na te zabawne zwierzaki . Okazuje się, że to wyjce, które boją się ludzi, więc nic nam z ich strony nie grozi. I zazwyczaj się chowają na widok tłumów. Mieliśmy więc sporo szczęścia.

Zbliżamy się do ruin pałacu, w którym mieszkał kiedyś Pakal. Obok są ruiny obserwatorium astronomicznego. Majowie oglądali w nim niebo, gwiazdy i księżyc. Potrafili wszystko precyzyjnie wyliczyć i stworzyli swój własny kalendarz.

Gdy archeolodzy otworzyli grobowiec w kształcie piramidy, w którym został pochowany Pakal, władca miał na twarzy niesamowitą zieloną maskę z jadeitu, ozdobioną muszlami, obsydionem i macicą perłową. Można ją obejrzeć w muzem w Mexico City.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska