Metoda czarnej skrzynki

Ryszard Rudnik
Ryszard Rudnik
Jest taka taktyka obrony, że jak cię złapią za rękę na gorącym uczynku, mów, że to nie twoja ręka. To jest zwykle objaw braku zdolności do autorefleksji, czyli generalnie jakiś intelektualny niedowład jednak. W każdym razie osobowościowa rysa, nad którą warto popracować.

Jest taka metoda czarnej skrzynki, związana z zarządzaniem i metodologią zachowania, która w uproszczeniu polega na odważnym przyznawaniu się do błędów. Zasadza się bowiem na założeniu, że porażka to najlepsze źródło wiedzy. Innymi słowy zdrowe do niej podejście to klucz do sukcesu, bo błędy popełnia każdy, ale nie da się wyjść z ich zaklętego kręgu, jeśli nie wyciąga się z nich żadnych wniosków.

Metoda ta stosowana jest na przykład w związku z katastrofami lotniczymi, ale przyznają się do niej również wielcy sportowcy, jak Michael Jordan, i menedżerowie, jak szefostwo Google’a.

Sądząc po reakcji opolskiego ratusza w kwestii skandalicznych warunków pracy i płacy ochroniarzy, których miasto pośrednio wynajęło do pilnowania miejskiego folwarku, nie zaszkodziłoby, gdyby się nad „czarną skrzynką” pochylono również w opolskim ratuszu.

Straszenie społeczników sądem, bo ujęli się za wyzyskiwanymi ludźmi, upieranie się, że 70 tysięcy złotych rocznie za stróżowanie non stop daje stawkę 13 złotych za godzinę, to jest droga, która wymyka się logice i matematyce przy okazji.

O metodzie czarnej skrzynki ukazała się właśnie książka Matthew Syeda. Bardzo chętnie pożyczę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska