Kiedyś to gaz był taki, że jak się ustawiło piecyk na full, to woda z kranu aż parzyła w rękę - mówi Wacław Jurajda z Opola. - Teraz leci co najwyżej letnia.
- Ostatnio, jak przyjechała do nas wnuczka, to wodę do kąpieli musieliśmy jej podgrzewać w garnkach na piecu, bo baliśmy się, że się przeziębi - mówi Wacław Jurajda. - Gdybym chciał porządnie ogrzać dom, to codziennie musiałbym wydać co najmniej 100 zł. Kogo na to stać? - pyta.
Problemy z gazem u pana Wacława zaczęły się pod koniec grudnia.
- Myślałam, że to chwilowe, ale od wielu lat rejestruję zużycie gazu i zauważyłem, że w ostatnich tygodniach wzrosło ono o 10 do 20 procent - mówi Wacław Jurajda.
- Nie wiem, o co chodzi, czy ten gaz ma mniejszą kaloryczność czy też jest jakiś problem z ciśnieniem. Tak czy owak sytuacja jest nienormalna, bo w domu mamy zimno, mimo to rachunki rosną - dodaje.
Sygnał, który otrzymaliśmy od pana Wacława, to nie pierwszy, jaki do nas dotarł.
O wyjaśnienie poprosiliśmy Zakład Gazowniczy w Opolu. Dyrektor Józef Bednarski nie widzi tu nic nadzwyczajnego. - Gazu schodzi więcej, bo styczeń był chłodniejszy.
Logiczne jest, że skoro woda w rurach ma 8 stopni, a nie 20, to żeby ją ogrzać, potrzeba więcej energii - mówi.
Pytany o jakość gazu, twierdzi, że ta wciąż utrzymuje się na wysokim poziomie. - Nie ma możliwości "psucia" gazu, bo jest kontrolowany w kilkunastu miejscach
- twierdzi. - Poza tym każdy, kto nie zgadza się ze swoim rachunkiem, może się odwoływać - przypomina dyr. Bednarski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?