Młody opolanin jedzie na misje

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Ten afrykański bęben to na razie tylko rekwizyt, ale już niedługo Filip pojedzie na Czarny Ląd uczyć swoich młodszych kolegów angielskiego.
Ten afrykański bęben to na razie tylko rekwizyt, ale już niedługo Filip pojedzie na Czarny Ląd uczyć swoich młodszych kolegów angielskiego. Krzysztof Ogiolda
19-letni Filip Wach spędzi pół roku w Tanzanii.

Jego droga do Afryki wiedzie przez jedną z najstarszych jezuickich szkół średnich na świecie, niedaleko angielskiego Preston.

- Najpierw chodziłem do opolskiego gimnazjum nr 5, i do III LO - opowiada Filip. - Potem złożyłem podanie o stypendium Towarzystwa Szkół Zjednoczonego Świata i tą drogą trafiłem do jezuickiego college'u w Anglii. Dziś mam więc angielską maturę, chociaż nie mam polskiej. Chciałbym w przyszłości studiować medycynę w Anglii lub w USA.

Żeby zrealizować to marzenie, młody opolanin złożył podania do czterech szkół wyższych, w tym do prestiżowego Uniwersytetu Cambridge. Jak sam przyznaje, wyniki szkolne miał bardzo dobre, ale nie najlepiej napisał list motywacyjny.

- Kiedy okazało się, że nie zostałem do tej wymarzonej uczelni przyjęty, postanowiłem zgłosić się do misji jezuickich z zamiarem wyjazdu na pół roku do pomocy misjonarzom, i potem spróbować raz jeszcze - mówi Filip. - W ten sposób nie zmarnuję tego roku i zrobię - mam nadzieję - coś dobrego. Na początku nic nie mówiłem rodzicom o tych planach, a potem powiadomiłem ich przez skype'a. Trochę emocji przy tym było. Ale teraz rodzice bardzo mi w realizacji tych planów pomagają.

W Tanzanii 19-letni opolanin spędzi sześć miesięcy. W misji będzie uczył swoich młodszych kolegów języka angielskiego, który zna świetnie, oraz będzie prowadził zajęcia sportowe i organizował młodzieżowe kluby. Do Afryki pojedzie dopiero 3 stycznia przyszłego roku. Ale z Opola wyjechał już na początku tego tygodnia.

- Najpierw do Włoch, żeby tam trochę popracować, a potem z powrotem do Anglii - opowiada o swoich planach Filip. - Te pół roku powinienem między innymi poświęcić na opanowanie podstaw języka suahili, a to na pewno łatwiej zrobić na Wyspach Brytyjskich niż w Polsce.

Filip ma nadzieję, że w Afryce będzie rzeczywiście pomocą dla misjonarzy. Przeżyje też ciekawą przygodę.

- Tanzania to jeden z najbiedniejszych krajów świata - mówi - z dochodem narodowym na głowę niewiele przekraczającym sto dolarów, a przez to niezbyt bezpiecznym dla białych. Ale jestem dobrej myśli i nie mam lęku. W końcu od sześciu lat na misjach jezuickich nikt nie zginął. Myślę, że nadal tak będzie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska