Muzyczna młodzież z Opola i Moguncji

Redakcja
Hubert Prochota dyryguje orkiestrą złożona z polskich i niemieckich uczniów. Publiczności przybyło tak dużo, że trzeba było dostawić krzesła na korytarzu sali koncertowej, otwierając drzwi.
Hubert Prochota dyryguje orkiestrą złożona z polskich i niemieckich uczniów. Publiczności przybyło tak dużo, że trzeba było dostawić krzesła na korytarzu sali koncertowej, otwierając drzwi. Paweł Stauffer
W przepełnionej publicznością sali opolskiej szkoły muzycznej grała w sobotę połączona orkiestra miejscowych młodych muzyków i uczniów Willigis-Gimnasium w Moguncji. Kontakty obu szkół trwają ponad 20 lat.

Wspólny noworoczny występ młodych pasjonatów muzyki ze Śląska Opolskiego i Nadrenii-Palatynatu odbył się w tym roku już po raz ósmy. Na koncert samorządowców, ludzi kultury i biznesu, działaczy mniejszości niemieckiej i przedstawicieli polskiej większości zaprosił konsul Niemiec w Opolu Peter Eck we współpracy z marszałkiem województwa opolskiego Andrzejem Bułą.

Peter Eck, który latem tego roku pożegna Opole i przeniesie się na placówkę dyplomatyczną do hiszpańskiej Malagi, przypomniał, że rok 2014 przynosi Europejczykom różne - radosne i zmuszające do refleksji rocznice. Wśród tych drugich wymienił przede wszystkim stulecie wybuchu I wojny światowej.

Konsul podkreślił, że to, co stało się, zwłaszcza po 1989 roku, między Polską i Niemcami - przynosząc pokój, pojednanie i podniesienie dobrobytu - jest swego rodzaju cudem.

Relacje między obydwoma krajami i zwykłymi ludźmi w Polsce i w Niemczech ocenił jako wzorcowe i bezprzykładnie dobre. Dające się porównać jedynie do stosunków niemiecko-francuskich. - Działanie w duchu pojednania jest w tej sytuacji tak samo zrozumiałe jak wspólne muzykowanie - mówił.

Roman Kolek wicemarszałek województwa z mniejszości niemieckiej zwrócił uwagę, że muzyka jest jedynym językiem łączącym wszystkie kraje i kultury.

- Dzięki niej można skleić rozbite na tysiąc kawałków lustro, w którym wszyscy możemy się zobaczyć na nowo.

O jakość tego lustra zadbali muzycy z Orkiestry Symfonicznej Państwowej Szkoły Muzycznej w Opolu oraz Willigis Symphonie Orchester Mainz. Uczniowie pod dyrekcja Hannelore Swartman, Thomasa Grasse oraz Huberta Prochoty z ogniem zagrali najpierw poloneza Wojciecha Kilara z filmu "Pan Tadeusz", a następnie walc z baletu "Śpiąca Królewna" Piotra Czajkowskiego oraz klasykę wiedeńską Johanna - ojca i syna - oraz Josepha Straussów.

W drugiej części występu wrócili do muzyki filmowej Elmera Bernsteina ("Siedmiu wspaniałych"), Victora Lopeza ("James Bond Medley") i Boba Lowdena ("Disney Magic"). Konferansjerkę brawurowo poprowadził Leonard Malcharczyk, sypiąc dowcipami i wcielając się w postaci kowboja, Bonda i... Myszki Miki.

- Muzyka filmowa to jest wielkie wyzwanie - uważa Hubert Prochota. Piszą ją przecież najwybitniejsi twórcy, jak Wojciech Kilar. Hollywoodzcy kompozytorzy zostawili tak znakomite partytury, że czasem zapominamy treść filmu, ale pamiętamy muzykę, która żyje własnym koncertowym życiem. Muzyka do współczesnych filmów jest właśnie tak pisana, by mogła żyć samodzielnie na estradzie.

Opolski pedagog od 20 lat uczestniczy w spotkaniach muzycznej młodzieży z Opola i Moguncji. Dwie dekady temu podstawowy problem komunikacyjny wynikał z nieznajomości wspólnych języków i innego stylu życia na Zachodzie i w Polsce. Dziś młodzież w obu krajach korzysta z tych samych mediów i ma ogromną łatwość kontaktu.

Uczniowie uczestniczyli od środy we wspólnych warsztatach. W piątek dali koncert w Raciborzu. W niedzielę grali polskie i niemieckie kolędy na koncercie w opolskim kościele seminaryjnym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska