Na naukę języka nigdy nie jest... za wcześnie

Iwona Kłopocka
Na Opolszczyźnie działa już 12 centrów Helen Doron. Nauka języka dla kilkulatków to przede wszystkim zabawa, a lektor musi być superprzedszkolanką.
Na Opolszczyźnie działa już 12 centrów Helen Doron. Nauka języka dla kilkulatków to przede wszystkim zabawa, a lektor musi być superprzedszkolanką.
Żeby wychować poliglotę, trzeba malucha posłać na kurs, zanim skończy trzy lata.

Badania pokazują, że wczesna edukacja językowa ma duży wpływ na rozwój zdolności intelektualnych oraz na wyniki osiągane w szkole, decyduje o opanowaniu języka w przyszłości. Wspomaga też nauczanie języka ojczystego i kształtuje pozytywną motywację.

To, że dzieci powinny się uczyć języków obcych, nie budzi wątpliwości. Pozostaje do rozważenia kwestia - od kiedy. Specjaliści uważają, że jak najwcześniej, bo im młodsze dziecko, tym lepiej opanuje wymowę i akcent. Reszty, a więc gramatyki i słownictwa można nauczyć się w każdym wieku.

Z badań wynika, że optymalny jest wiek do 5. roku życia.
Potem - do 7. roku - następuje spadek zdolności uczenia się, by znów wzrastać od 7. do 10. roku, choć mózgowa gotowość do przyswajania języka jest już mniejsza niż w najmłodszym wieku. Jeśli chcemy wychować poliglotę, naukę należy rozpocząć, zanim dziecko skończy 3 lata. Zaczynając tak młodo, dziecko jest w stanie nauczyć się 2-3 języków tak, by mówić jak native speaker. W późniejszym wieku w doskonałym stopniu jest w stanie opanować już tylko jeden język, choć płynnie jest w stanie mówić wieloma.

- Między 6. miesiącem a 3. rokiem życia dziecka najłatwiej jest sterować połączeniami neuronów w mózgu i wtedy najlepiej zacząć uczyć języka - przekonuje Jolanta Frączkowska, dyrektor PSJO "Junior" w Opolu.

W tej szkole na kurs można zapisać już 3-miesięczne niemowlę.
- Stosując metodę Helen Doron, stwarzamy maluchowi warunki rodziny dwujęzycznej - mówi Frączkowska.

Metoda ta opiera się na przekonaniu, że im młodsze dziecko, tym łatwiej i bardziej naturalnie przychodzi mu przyswajanie języka obcego. Rodzice kursantów-niemowlaków dostają do domu specjalne kasety z prostymi angielskimi tekstami, piosenkami. Puszczają je swym pociechom dwa razy dziennie, a te osłuchują się z nimi. Oprócz tego raz w tygodniu rodzice przychodzą z maluchami na zajęcia z lektorem i wspólnie się bawią.
- To taki sam sposób, w jaki dzieci uczą się języka ojczystego - podkreśla Jolanta Frączkowska. - Najpierw osłuchują się z dźwiękami, gromadzą je, potem kojarzą ze słowami, a w końcu same próbują odtwarzać. Metodą Helen Doron dziecko w wieku od 0 do 4 lat jest w stanie nauczyć się 200-300 słów rocznie.

To niejedyny pożytek. Naukowcy dowiedli, że im wcześniej dziecko zaczyna się uczyć języka obcego, tym szybszy jest rozwój jego inteligencji, szczególnie tej logiczno-matematycznej.

Na Opolszczyźnie działa już 12 centrów Helen Doron. Pozostałe szkoły przyjmują na kurs dzieci od 3-4 lat.

- Wybierając szkołę dla malucha, szczególnie trzeba zwrócić uwagę na predyspozycje prowadzących zajęcia. Można to sprawdzić podczas lekcji pokazowych, które szkoła powinna organizować dla rodziców - podkreśla Grażyna Różanek z PASE.

Bo lektor uczący kilkulatków, musi być superprzedszkolanką, która nie tylko zna język, ale przede wszystkim musi umieć śpiewać, skakać, być dobrym aktorem i mieć doskonały kontakt z dzieckiem.

Rodzice też powinni wspierać i motywować swą pociechę do nauki. Należy kontrolować, czy dziecko się nie nudzi na lekcjach, sprawdzać, czy umie opowiedzieć, co się na nich dzieje. Odpytywanie w domu z kursowego materiału oczywiście nie ma sensu, bo nauka to głównie zabawa. Bardziej skuteczne jest np. wieszanie w domu na różnych przedmiotach kartek z ich nazwami w obcym języku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska