Na Opolszczyźnie rośnie bezrobocie

Tomasz Gdula
W pośredniakach tłok - rejestrują się budowlańcy, stolarze i zarabiający dotąd za granicą. Pracy nie ma już co dziesiąty Opolanin, a według ostrożnych prognoz za pół roku nie będzie miał co ósmy.

Liczby

Liczby

Bezrobocie na Opolszczyźnie.

Październik 2008 - 8,7 %
Listopad 2008 - 9,2 %
Grudzień - 9,9 %

Jeszcze w końcu października bez pracy było na Opolszczyźnie 31 127 osób, a ostatniego dnia grudnia 2008 liczba ta wzrosła do 35 698. Tym samym stopa bezrobocia skoczyła z 8,7 do 9,9 procent. Nie ma co się łudzić, że kryzys jest daleko na Zachodzie - coraz dotkliwiej odczuwają go także opolskie firmy, głównie te produkujące na eksport.

Tendencje są niepokojące: tylko w grudniu liczba bezrobotnych wzrosła o 2700 osób. Najwięcej, bo aż o 600 - w powiecie nyskim, a po około 300 w prudnickim, brzeskim i namysłowskim. Podobnie jak w latach największego bezrobocia, 2002-2003, dotyka ono głównie zachodnich powiatów Opolszczyzny. Wtedy jednak stopa bezrobocia w regionie sięgała 20 procent, obecnie nie powinna przekroczyć 13. Takie są "optymistyczne" założenia.

- Tylko 5 stycznia w opolskim urzędzie pracy zarejestrowało się niemal 150 osób, podczas gdy normalnie robi to od kilku do najwyżej kilkunastu bezrobotnych - mówi Jacek Suski, dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Opolu. Uspokaja jednak, że kataklizm nam nie grozi: - Uważam, że sytuacja powoli będzie się pogarszać jeszcze przez kilka miesięcy, lecz w okolicach połowy roku powinno nastąpić odbicie.

Zanim do tego dojdzie, musimy przetrwać trudny okres. Opolskie firmy, głównie producenci mebli i innych towarów eksportowych, liczą się z pogorszeniem koniunktury. Może ono pociągnąć za sobą redukcje zatrudnienia.
- Mam jednego pracownika na stałe i na razie roboty nam nie brakuje, ale obecne zlecenia skończymy do marca, a co dalej, nie wiadomo - przyznaje Robert Majchrzak, właściciel opolskiej firmy remontowo-budowlanej.

Pewne wydaje się tylko, że na Opolszczyźnie nie będzie zwolnień grupowych.

- W naszym regionie jest tylko dwanaście zakładów zatrudniających ponad tysiąc osób. To dobrze, gdyż im firma mniejsza, tym łatwiej jej przetrwać trudne chwile - uważa dr Witold Potwora z Wyższej Szkoły Zarządzania i Administracji w Opolu. - Na Opolszczyźnie jest ponad 90 tysięcy małych i średnich firm. Taka struktura gospodarcza regionu daje nadzieję, że kryzys w ostatecznym rozrachunku dotknie nas w mniejszym stopniu niż mieszkańców innych województw.

- Gdyby każda z ponad 90 tysięcy niewielkich opolskich firm zwolniła po jednej osobie, rzesza bezrobotnych bardzo by nam urosła, ale to nam raczej nie grozi - uważa Jacek Suski. - Mimo to powiatowe urzędy pracy, na wszelki wypadek, co dwa tygodnie składają raporty o sytuacji. A każdy nowo rejestrowany wypełnia ankietę z informacją, gdzie dotąd pracował i w jakich okolicznościach stracił pracę, byśmy mieli pełny obraz sytuacji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska