Narkomani w barze w Antoniowie. Dlaczego policja nie zareagowała?

fot. Krzysztof Świderski
– To ja, a nie patrol, znalazłem plastikową rurkę, srebrną folię i resztki białego proszku – mówi Adam Hurek. – Nie chcę w swoim barze narkotyków, ale policja musi mi pomóc.
– To ja, a nie patrol, znalazłem plastikową rurkę, srebrną folię i resztki białego proszku – mówi Adam Hurek. – Nie chcę w swoim barze narkotyków, ale policja musi mi pomóc. fot. Krzysztof Świderski
Pięcioro młodych ludzi kupiło i zażywało narkotyki w barze w Antoniowie. Właściciel ich nakrył i wezwał policję. Patrol przyjechał, ale nie znalazł podstaw do wszczęcia śledztwa.

Opinia

Opinia

Tadeusz Cielecki, kryminolog, dziekan Wydziału Prawa i Administracji UO:

- Nie mieści mi się w głowie, że coś takiego mogło się wydarzyć. Ci policjanci powinni wykonać prosty, podstawowy obowiązek - zabezpieczyć ślady przestępstwa, a nie doprowadzać do sytuacji, w której właściciel baru sam je znajduje. Jeśli nie czuli się kompetentni, mogli wezwać pomoc - techników do wykrycia i zabezpieczenia śladów. Jestem przekonany, że było ich mnóstwo. Można było bez trudu ustalić, jaką substancję rozsypano na spłuczce. Policja jest instytucją o jednym z największych wskaźników społecznego zaufania. Bardzo łatwo to zaufanie, choćby przez taką, zdawałoby się, drobną sprawę, utracić.

Nie pozwolę, żeby mój bar zamienił się w jakiś coffee shop - denerwuje się Adam Hurek, który kilka miesięcy temu otworzył lokal w Antoniowie koło Ozimka. - Nie chcę tu narkotyków.

W niedzielny wieczór do jego baru weszły trzy kobiety w wieku 18-19 lat (jedna w widocznej ciąży) i dwaj mężczyźni ok. 26 - 30 lat. Hurek usłyszał, że zbierają na "białe" i wtedy zaczął ich obserwować. W barze rozmienili pieniądze, potem zadzwonili do jakiegoś kolesia.

- Podjechał escort z charakterystycznym białym zderzakiem - mówi szef lokalu. - Numeru rejestracyjnego nie widziałem. Jedna z dziewczyn wsiadła do auta, a kiedy wróciła, cała piątka weszła do damskiej toalety.

Adam Hurek już podejrzewał, co się święci. Zawołał swojego ochroniarza i otworzył drzwi ubikacji.
- Stali wokół sedesu - opowiada. - Widzieliśmy wyraźnie, jak jedna z dziewczyn wciąga do nosa przez rurkę proszek rozsypany na spłuczce. Długo się nie zastanawiałem, zamknąłem lokal i zadzwoniłem na policję.

Patrol z Ozimka przyjechał po niespełna 15 minutach. Policjant i policjantka przeszukali toaletę. Funkcjonariuszka obszukała też dziewczyny, jej kolega - mężczyzn. Ale nic nie znaleźli.

- I bezradnie rozłożyli ręce - mówi Adam Hurek. - Nie mieli nawet narkotesterów. Spisali tylko całą piątkę i wypuścili. Byłem zszokowany, że dwóch świadków zażywania narkotyków nie przekonało policji do podjęcia działania. Zamiast tego pytali mnie, skąd wiem, że ten w escorcie to był diler. I tłumaczyli, że to, co wziąłem za narkotyki, to mogła być polopiryna albo nawet tynk.

W poniedziałek rano właściciel baru sam przeszukał ubikację. I znalazł skarpetki, które dziewczyny prawdopodobnie zdjęły podczas przeszukania, a w nich plastikową rurkę, metalową folię i resztki białego proszku. Znów zadzwonił na policję i tym razem usłyszał, że ktoś po te dowody przyjedzie. Do wieczora nikt się jednak nie pojawił.

Wczoraj rano Bogdan Klimek, komendant wojewódzki policji w Opolu, obiecał nam, że sprawę skomentuje, gdy się z nią zapozna. Po godzinie jego rzecznik Maciej Milewski zadzwonił z informacją, że wszystkiego dowiemy się od komendanta miejskiego, któremu podlega komisariat w Ozimku. Ostatecznie wyjaśnień udzielił nam Sławomir Szorc z wydziału dochodzeniowo-śledczego KMP:

- Dostaliśmy sygnał, że w barze w Antoniowie ktoś może mieć narkotyki. Wysłani na miejsce funkcjonariusze niczego nie znaleźli. Wykonali prawidłowo czynności. Nie było podstaw do zatrzymania kogokolwiek. Prowadzimy intensywne działania w sprawie handlu narkotykami w tym rejonie i dalsze informacje mogą zaszkodzić śledztwu.

Szorc stanowczo zaprzeczył, by policjanci byli informowani, że ktoś przyłapał gości na zażywaniu narkotyków.

- Jak to? Przecież powiedzieliśmy im o tym od razu! - dziwi się Adam Hurek. - O potwierdzenie tego faktu prosił zresztą policjant, który we wtorek wreszcie przyjechał po dowody, które ja sam znalazłem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska