NFZ skontroluje stan techniczny karetek pogotowia Falck

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Kierowcy z Falck Medycyna w Prudniku mówią, że w ich samochodach psują się hamulce - ostatnio w erce wiozącej zawałowca. Na pytanie o awarie Falck odpowiada, że to... wewnętrzna sprawa.

Chwile grozy przeżyła załoga karetki pogotowia, która na sygnale wiozła z Prudnika do Opola pacjenta z ostrym zawałem. W pewnej chwili na zakręcie kierowca nacisnął na pedał hamulca, ale karetka pędziła dalej...

- Kierowca został niedawno przyjęty, nie ma dużego doświadczenia - opowiadają inni pracownicy prudnickiego oddziału Falck Medycyna, spółki, która prowadzi pogotowie w kilku powiatach Opolszczyzny. - Miał jednak szczęście, że do awarii doszło na prostym odcinku, w terenie niezabudowanym. Silnikiem stopniowo wyhamował samochód. Potem poczekał na przyjazd karetki zastępczej...

Awaria hamulców wydarzyła się 11 lutego. Kierowcy opowiadają, że w podwoziu karetki doszło do przedziurawienia przewodu hamulcowego. Wyciekł płyn i hamulce przestały działać. Mogło to być spowodowane ocieraniem przewodu o specjalny kosz, w którym umieszczone jest koło zapasowe. Zdaniem kierowców, to co najmniej druga lub trzecia podobna awaria pojazdów marki Opel Movano w ciągu ostatnich kilku lat. W powiecie prudnickim jeżdżą trzy takie karetki, każda z nich ma 3-4 lata.

- Gdyby hamulce wysiadły w mieście, na ruchliwym skrzyżowaniu, mogła być tragedia - mówią kierowcy Falcka. Po tym wydarzeniu do Prudnika przyjechał szef firmy ds. transportu i stwierdził, że winę za usterkę ponoszą kierowcy. Ukarał ich odebraniem miesięcznego dodatku transportowego w wysokości 100 zł.

Tymczasem w ubiegły wtorek kolejny kierowca erki zgłosił zapowietrzenie hamulców. Musiał kilka razy nacisnąć na pedał, zanim samochód zaczął zwalniać. Pojazd pojechał do kontroli, ale tam uznano, że z układem hamulcowym wszystko jest w porządku.

- Nie możemy przekazywać żadnych informacji o stanie technicznym samochodów firmy Falck - powiedziano nam w firmie Marco Tuning, która serwisuje pojazdy.

- Nie mogę udzielać żadnych informacji prasie. Proszę się zwrócić do naszego dyrektora regionalnego - odpowiedział nam Waldemar Wochnik, regionalny koordynator ds. transportu w firmie Falck. Przez trzy dni telefonicznie i mailowo próbowaliśmy się skontaktować z Beatą Gąsior, dyrektorem regionu śląsko-opolskiego. Wreszcie przez sekretarkę poinformowała nas tylko, że awaria może się zdarzyć każdemu pojazdowi, a karetki są odpowiednio serwisowane.

- To nasza wewnętrzna sprawa. Pani dyrektor nie będzie udzielać prasie żadnych informacji na ten temat - dowiedzieliśmy się od sekretarki katowickiej dyrekcji Falcka.
- Wyślę tam kontrolę, sprawdzimy badania techniczne samochodów - zapowiada Kazimierz Łukawiecki, dyrektor opolskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia. - Karetki muszą być sprawne. Losowe zdarzenie może mieć każdy, ale będę sprawdzał każdą taką informację.

Firma Falck ostatnio zwolniła w Prudniku 6 kierowców z długim stażem. Od stycznia obowiązuje przepis, że erka musi mieć w załodze dwóch ratowników. Żeby nie zwiększać obsady karetek, za kierownicą posadzono więc ludzi z wykształceniem ratowników, choć niektórzy mają prawo jazdy od niedawna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska