Bo gdzie indziej się znajdzie na przykład dwustumetrową willę wartą, według właścicieli, 150-200 tysięcy. U przeciętnego pośrednika za te pieniądze można najwyżej kupić ruinę, a w najlepszym wypadku budynek w stanie surowym. Innym dla mnie odkryciem jest ciężki los lekarzy prowadzących prywatną praktykę. Okazuje się, że (tak wynika z oświadczeń majątkowych) można na niej zarobić 2 - 2,5 tysiąca złotych rocznie, czyli około dwustu złotych miesięcznie na czysto. Naprawdę podziwiam, że ludziom się chce użerać z pacjentami za takie pieniądze... Nawet doktor Judym by nie zdzierżył.
W związku z ujawnieniem majątków ludzie do nas dzwonią i twierdzą, że niektóre oświadczenia to jest pic na wodę. Być może, ale przecież trudno zarzucać złą wolę autorom zeznań, a jeszcze trudniej byłoby ją udowodnić. To jest raczej materiał do przemyśleń dla wyborców, którzy w przypadku funkcji wybieralnych mogą sobie o nim przypomnieć przy urnie.
Nikt nie chce, by mu zaglądać do kieszeni, jednak gdy ktoś decyduje się na funkcję opłacaną z publicznych pieniędzy, nie ma wyjścia. Niejednoznaczną postawę w tej kwestii wydaje się prezentować Andrzej Mazur, przewodniczący opolskiego sejmiku. Przewodniczący mówi, że chciałby uchylić rąbka tajemnicy o majątku radnych wojewódzkich, ale mu podobno nie wolno. Choć wszyscy wokół twierdzą, że nie tylko mógłby, ale nawet powinien.
Jawność w demokracji nie jest bowiem widzimisię na użytek wyborczej tłuszczy. To po prostu jedna z powszechnie stosowanych metod antykorupcyjnej profilaktyki. I dlatego dwuznaczne sygnały przewodniczącego sejmiku mogą rodzić niepotrzebne nikomu podejrzenia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?