Nic się nie zmieniło

Iwona Kłopocka

Przyzwyczajeni do tradycyjnego sposobu wystawiania "Moralności pani Dulskiej" - w mieszczańskich wnętrzach, wśród pluszów, bibelotów i falbanek - od pierwszej sceny przedstawienia szczecińskiego Teatru Współczesnego przeżywamy zaskoczenie. Zamiast salonu na scenie stoi metalowa konstrukcja, kub z otwartymi ścianami, do którego prowadzą tunele. Pierwsze skojarzenie z areną i wybiegami dla dzikich zwierząt okazuje się słuszne z chwilą pojawienia się Dulskiej (w gigantycznych lokówkach na głowie), której wrzask wstrząsa widownią. To rodzinny cyrk Dulskich, w którym bezwzględną treserką jest pani domu. Wrażenie to umacnia muzyka, która, przypisaną tradycji grania tej sztuki melodyjkę, choć na bazie pulsującego techno, lokuje także gdzieś w konwencji cyrkowych numerów.
Rozgrywanie "Dulskiej" w takiej otwartej, pozbawionej detalu przestrzeni, sprawia, że tekst, intryga, jak i postaci nabierają szczególnej, drapieżnej wyrazistości. Reżyser Anna Augustynowicz obnaża swych bohaterów bezlitośnie, pokazując, że mimo pozorów nowoczesności - współczesne kostiumy, czarne body pani domu, wspomniane już techno - nic się u Dulskich, a tak naprawdę w polskiej rodzinie, nie zmieniło. Kołtun tkwi w naszej mentalności na dobre i nic nie wskazuje na to, aby miał zniknąć.
Jak zwykle w szczecińskim zespole - znakomita gra aktorów, z wybijającą się na plan pierwszy niesamowitą Anną Januszewską.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska