Brak wyboru to też wybór. Komentarz Marka Mazurkiewicza

Marek Mazurkiewicz
Uff, maraton wyborczy już za nami. Po wyborach parlamentarnych, samorządowych i europejskich, które rozegrały się na przestrzeni zaledwie 9 miesięcy, na kolejne - prezydenckie - poczekamy do 2025 roku. Ulgę poczuć mogą też politycy, których nazwiska powtarzały się na listach kandydatów w poszczególnych głosowaniach, bo udział w kampaniach jest nie tylko wyczerpujący, ale i kosztowny. Teraz mogą dać odetchnąć portfelom przed kolejnym wyborczym zrywem.

Cykl wyborów i nieustającej kampanii chyba zmęczył również nas-obywateli. Wybory samorządowe i europejskie potwierdziły rezultaty z głosowania do parlamentu, bo w obu przypadkach wygrała koalicja rządząca, ale jeśli spojrzymy na frekwencję, to wyborcy do tych ostatnich nie przywiązywali już tak dużej wagi.

Najgorzej wypadła gmina Kowale Oleckie w warmińsko-mazurskiem, gdzie zaledwie 1/5 wyborców znalazła czas, by oddać głos. Tylko nieco lepsze były opolskie Strzeleczki (21,78%) i Walce (22,57%). Frekwencja w wyborach parlamentarnych była tam ponad 2 razy większa. Dla zobrazowania skali wystarczy podać trzy ogólnopolskie liczby: w październiku do urn poszło prawie 21,4 mln osób, w kwietniu - 15,1 mln, a 6 czerwca już tylko 11,7 mln (40,65% uprawnionych). Innymi słowy, prawie 10 milionów jesiennych wyborców zostało w domach, albo - jak to ujęła moja znajoma, gdy zapytałem, dlaczego tym razem nie głosowała - zajęło się życiem.

Udział w wyborach to jedno z najważniejszych naszych praw. W Belgii i Luksemburgu jest nawet konstytucyjnym obowiązkiem każdego obywatela, a niestawienie się w lokalu wyborczym skutkuje mandatem. Być może ta symboliczna sankcja (w Belgii mandat wynosi 40€) pozwala zapamiętać, że każdy głos ma znaczenie.

Kolejki do lokali wyborczych, ciągnące się jeszcze wiele godzin po oficjalnym ich zamknięciu czy łzy wzruszenia członkini komisji wyborczej, dziękującej rodakom za udział w wyborach były symbolami obywatelskości i determinacji, jaką wykazali się Polacy w jesiennych wyborach parlamentarnych. Niespełna 8 miesięcy później zostało z niej zaskakująco mało. Może 10 milinów z nas uznało, że demokracja ma się już dobrze i nic jej nie zagraża.

Takie myślenie jest błędne, demokracja wymaga stałej aktywności. A rezygnacja z wyborów, rozgrzeszona przekonaniem, że jednym głosem wyników się nie zmienia, również jest wyborem, tylko bez moralnego prawa utyskiwania nad tym, dlaczego nie jest tak jak oczekujemy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

STUDIO EURO 2024 ODC. 6

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska