W krótkiej przedsezonowej rozmowie trener Gwardii Rafał Kuptel powiedział, że walka o czołową „piątkę” ligi jest zawarta w kategorii: marzenie. Szkoleniowiec nie zdradził wówczas celu na ten sezon, natomiast można wywnioskować, że skoro marzeniem jest pozycja nr 5, to rzeczywiste plany oscylują kilka miejsc niżej.
Gwardziści „przezimują” na 10. lokacie, choć przecież jedno zwycięstwo więcej dałoby im awans o dwie pozycje. Tę szansę stracili przez sensacyjną porażkę z Sandrą Spa Pogoń Szczecin, dla której było to jedyne zwycięstwo w dotychczasowych rozgrywkach. Z drugiej strony Gwardia była lepsza od zespołu z Puław, co również jest osiągnięciem godnym odnotowania. Całokształt nie prezentuje się jednak najlepiej, co zauważył kapitan drużyny, Mateusz Jankowski.
- Żaden z zawodników, trenerów, działaczy nie jest zadowolony z miejsca, które zajmujemy, a także z gry i dorobku punktowego. Myślę, że każdy z nas, zawodników ma w sobie sportową złość i chęć udowodnienia sobie i wszystkim innym, że Gwardia nie zasługuje na miejsce, w którym aktualnie się znajduje. Musimy jednak przyjąć te porażki, bo jesteśmy za nie odpowiedzialni – komentuje obrotowy.
Prowadź, kapitanie!
Na wynik ma wpływ wiele czynników, o zwycięstwo gra cała drużyna, natomiast zawodnikiem, który w największej mierze przyczynił się do 10. miejsca, a przynajmniej wg statystyk najlepszych strzelców, jest Mateusz Jankowski. Zawodnik przewodzi tej stawce z dorobkiem 67 trafień, natomiast w ligowym zestawieniu zajmuje 8. miejsce, co jest drugim najlepszym wynikiem wśród obrotowych.
„Jankes” miał kluczowe znaczenie w przynajmniej kilku spotkaniach. Jego osobisty rekord w tej rundzie to 10 bramek rzuconych w ostatnim meczu z MMTS-em Kwidzyn, natomiast na miano najlepszego strzelca zapracował w siedmiu (!) z 13 rozegranych spotkań. Dowodzi to, że ataki Gwardii w dużej mierze przechodzą przez środek z pominięciem skrzydeł.
Słaby punkt
Dużą bolączką sztabu od odejścia Patryka Mauera są skrzydła, które zostają pomijane lub ich udział jest marginalny. W tym momencie brakuje drużynie klasowego skrzydłowego, który byłby w stanie przejąć na siebie odpowiedzialność za zdobywanie bramek. Właśnie w ten sposób Gwardia rzuciła najmniej goli (31; 66 - 9. metr, 207 - 6. metr z powietrza, 34 - 6. metr z podłoża).
Trudno jest jednak oczekiwać od grających na tej pozycji zawodników, żeby nagle weszli na poziom zbliżony do Mauera. Średnia wieku skrzydłowych to 21,2 lat, a najbardziej doświadczony z nich Michał Milewski (24 lata) jest kontuzjowany. Gwardia jest klubem, który w dużej mierze stawia na młodych graczy, choć jeśli zdecyduje się mierzyć wyżej, wzmocnienie na tej pozycji może okazać się konieczne.
Moc skrzydłowych jest jednak w pewnym stopniu zależna od siły ognia rozgrywających. Wiktor Kawka i Andrzej Widomski potrafili już zagrozić z dystansu, natomiast być może powrót Antoniego Łangowskiego będzie powodem, dla którego defensorzy drużyny przeciwnej zostaną zmuszeni do węższego ustawienia, zostawiając miejsce na bokach, a tym samym pole do popisu dla Andrzeja Wojdana czy Michała Scisłowicza.
Nie ma to jak w domu
Gwardziści dobrze się czują w Stegu Arenie. Rozegrali w niej siedem meczów, z czego cztery wygrali. Nie jest to imponująca statystyka, ale jeżeli spojrzymy na nią z drugiej strony, a więc na zwycięstwa odniesione w roli gościa, ukażą się nam… trzy punkty w sześciu spotkaniach. Delikatnie mówiąc nie jest to najlepszy wynik, a to przecież w wyjazdowym pojedynku podopieczni Rafała Kuptela byli lepsi od Azot Puławy. Pozostaje życzyć takich pozytywnych niespodzianek w dalszej części sezonu, bo przecież Gwardię Opole stać na lepszy rezultat niż to, co było do tej pory.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?