Nie chcą umorzenia, ale długu odroczenia

Jacek Szwedkowicz
Brzeski Agromet odżył, bije rekordy w sprzedaży. Ale to wszystko może się skończyć, gdy ZUS zażąda natychmiastowej spłaty końcówki starego zadłużenia.

INWESTORZY U BRAM
Urząd Miasta i Gminy w Brzegu, którego udziały w Agromecie są warte około półtora miliona złotych, chce się ich pozbyć na rzecz inwestorów aktywnych, z kapitałem. Wśród kandydatów są firmy z Danii, Austrii i Włoch. Burmistrz Maciej Stefański nie spieszy się jednak z transakcją, bo po przykrych doświadczeniach różnych polskich firm woli dmuchać na zimne. Twierdzi jednak, że ci inwestorzy to dla Agrometu poważna szansa. A dla zatrudnionych w Agromecie? - Też - przekonuje burmistrz. - Przed ewentualnymi redukcjami kadrowymi można by osłonić ludzi stosowną klauzulą w pakiecie socjalnym.

Operacja się udała, pacjent zmarł - tak będą mogli mówić w Brzegu, jeśli ZUS odrzuci wniosek Agrometu o przedłużenie układu ratalnego i zażąda zwrotu 2,3 mln zł. Wtedy na marne pójdą poniesione wyrzeczenia, dzięki którym firma zaspokoiła większość wierzycieli i zaczęła wychodzić na prostą. Fabryce zagrozi upadłość, a trzystuosobowej załodze - bezrobocie.
Jeszcze do niedawna Agromet był winien ZUS 11 mln zł. W ogóle jeszcze niedawno łączne zadłużenie fabryki wobec fiskusa, PFRON, samorządu lokalnego i dostawców materiałów wynosiło ponad 26 milionów złotych i grubo przerastało wartość majątku firmy. Prezes Henryk Szostek doprowadził jednak do redukcji tego długu.

Taką możliwość dawała ustawa o komercjalizacji i prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych. Agromet, który właśnie tą ścieżką przekształcił się w spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością, mógł zaproponować wierzycielom zamianę długu na udziały. W następstwie tej konwersji na głównych udziałowców sprywatyzowanej fabryki awansowały m.in. Urząd Miasta i Gminy w Brzegu oraz Huta im. Sędzimira w Krakowie. Ostatecznie Agrometowi, już jako spółce z o.o., pozostało do spłacenia nieco ponad dziewięć milionów z tamtej pierwotnej kwoty. Tylko wobec samego ZUS dług stopniał do 3,8 mln zł.

W ciągu dwóch lat od przekształcenia fabryki w spółkę spłacono prawie połowę tego 9-milionowego zadłużenia. Jak określa prezes Szostek, odbyło się to kosztem drakońskich oszczędności na każdym kroku. Nie odłożono ani złotówki na inwestycje, na akumulację kapitału, na nic.
Janina Kucz, pracownica działu utrzymania ruchu, wspomina tamten okres jako pasmo nieustannych wyrzeczeń: - Ludzie nie oglądali na oczy premii, podwyżek, świadczeń, jakie im przysługiwały z funduszu socjalnego; wszystko szło na zaspokojenie wierzycieli. I co, ma się to teraz obrócić na marne? - martwi się Kuczowa.
Na razie jeszcze nic straconego. Dzięki wspomnianym wyrzeczeniom Agromet nie jest dziś dłużny fiskusowi ani grosza. Spłacił także prawie 40 proc. należności przysługujących ZUS i do wyrównania rachunków z tą instytucją pozostaje mu tylko 2,3 mln zł. - To mniej, niż wynosi przychód ze sprzedaży wytwarzanych u nas maszyn rolniczych w ciągu jednego dobrego handlowo miesiąca - wyjaśnia obrazowo prezes Szostek.

Tę końcówkę długu Agromet chciałby zwrócić wierzycielowi w ratach. Z wnioskiem o przedłużenie postępowania układowego, które praktycznie wygasło z końcem 2001 roku, wystąpił do centrali ZUS w Warszawie. Czy dostanie pozytywną odpowiedź? Prezes Szostek twierdzi, że kierowana przez niego firma spełnia wszelkie ku temu warunki. Uregulowała przecież część zadawnionych należności wobec ZUS, płaci na bieżąco składki ubezpieczeniowe, ma wreszcie przychód na pokrycie zobowiązań. - Decyzja o natychmiastowej ściągalności tych ponad dwóch milionów złotych zburzy odbudowywaną z takim trudem równowagę finansową w firmie - uprzedza prezes Szostek. - Zajęcie kont bankowych pociągnie za sobą wstrzymanie dostaw materiałów do zakładu i rozłoży realizację kontraktów handlowych Agrometu. Stąd do poproszenia sądu o ogłoszenie upadłości i wręczenia 314 pracownikom wypowiedzeń tylko krok.

Piotr Jamróz, przewodniczący "Solidarności" w Agromecie, nawet nie chce słyszeć o takim scenariuszu. Tegoroczny pakiet zamówień od dealerów krajowych i zagranicznych jest taki, że mówiło się się przecież o przyjęciach do pracy, a nie o zwolnieniach. Jamróz wierzy, iż ZUS pójdzie fabryce na rękę. - Przecież tam też mają rozum i potrafią się kierować przy podejmowaniu decyzji także względami społecznymi. A sytuacja na brzeskim rynku pracy i bez ewentualnych zwolnień w Agromecie jest skrajnie dramatyczna - argumentuje przewodniczący miejscowej "S".
Teresa Benio, zastępczyni dyrektora oddziału ZUS w Opolu, powiada krótko: przepisy! Ma to oznaczać, że te wynikające z ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych nie przemawiają na korzyść Agrometu. Według wicedyrektor Benio, brzeska fabryka poprzedni układ ratalny realizowała z ociąganiem się, nieterminowo. Teraz z kolei nieregularnie uiszcza składki ubezpieczeniowe i znów ma w tej mierze zaległości. - Skoro nie płacą na bieżąco i nie spełniają przesłanek ustawowych, to w sensie prawnym nie ma podstaw do ustępstw - ucina dyskusję zastępczyni szefa opolskiego ZUS.

Co będzie więc z Agrometem? Zarząd fabryki otrzymał czas do końca stycznia br. by uporządkować swe finansowe stosunki z ZUS. W ubiegły czwartek prezes Szostek przyznał się "NTO", iż rzeczywiście mieli 3-miesięczną zaległość w płaceniu bieżącej składki ubezpieczeniowej, ale już to uregulowali; właśnie przed chwilą księgowa przelała na konto ZUS ponad 470 tys. zł. Zaraz potem wicedyrektor Benio oświadczyła nam, że w tej sytuacji pozytywnie zaopiniuje wniosek Agrometu o renegocjowanie układu ratalnego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: RPP zdecydowała ws. stóp procentowych? Kiedy obniżka?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska