Niemiecki dar dla nyskiego szpitala

fot. Klaudia Bochenek
Patryk Bania, jeden z pacjentów, nowe-stare szpitalne łóżko już przetestował i twierdzi, że jest wygodne.
Patryk Bania, jeden z pacjentów, nowe-stare szpitalne łóżko już przetestował i twierdzi, że jest wygodne. fot. Klaudia Bochenek
12 łóżek, tyle samo szafek, balkoniki kroczące i pięć par kul ofiarowali niemieccy maltańczycy tutejszemu oddziałowi chirurgii urazowej.

Pod lupą

Pod lupą

Maltańska Służba Medyczna w Nysie liczy blisko 70 wolontariuszy. Zajmują się opieką paliatywną w domach chorych, prowadzą wypożyczalnię sprzętu dla niepełnosprawnych. Ich siedziba mieści się przy ulicy Rodziewiczówny 3 - łatwo znaleźć, bo na wietrze powiewa flaga z krzyżem maltańskim. Dla chętnych prowadzone są również kursy wolontariatu.

Leży się wygodnie. W razie czego jest uchwyt, którym można podciągnąć się do góry, no i można regulować pozycję z leżącej do prawie siedzącej. A do tego łóżko jest jak nowe! - stwierdził jeden z pacjentów, Patryk Bania, który miał już okazję przetestować nowy szpitalny nabytek.

Łóżka podobają się Patrykowi tym bardziej, że nyski szpital dostał je za darmo od Maltańskiej Służby z Berlina. Bezpłatny transport załatwił natomiast nyski przedsiębiorca Marian Bednarski.

Zadowoleni są przede wszystkim pacjenci, ale cieszą się też lekarze, którzy zdają sobie sprawę z tego, że większość szpitalnego sprzętu jest mocno wysłużona. Niektóre ze starych łóżek mają po 20 i 30 lat. U naszych niemieckich sąsiadów taki sprzęt zmienia się co cztery lata.

- Są w świetnym stanie i na pewno nam tu jeszcze trochę posłużą - mówi Marek Szymkowicz, dyrektor medyczny szpitala w Nysie. - Jasne, że lepiej byłoby żebyśmy mogli pozwolić sobie na zakup nowych, ale polska służba zdrowia nie ma pieniędzy na takie wydatki.

Tadeusz Przypis, zastępca komendanta Maltańskiej Służby Medycznej w Nysie niebawem znów wybiera się do Niemiec. Liczy, że uda mu się przywieźć do Nysy więcej sprzętu.
- Moim marzeniem jest stworzenie w Polsce szpitali podobnych do maltańskich w Niemczech, gdzie jest ładnie, schludnie, czysto i pachnąco - twierdzi. - Bo najważniejsze jest, by pacjent czuł się komfortowo. A u nas nie dość, że człowiek leży chory, to w dodatku warunki wiele pozostawiają do życzenia.

Ordynator nyskiej urazówki, Wojciech Kleczewski również chciałby uprzyjemnić pacjentom pobyt na swoim oddziale. Dlatego zamierza pojechać do niemieckich Maltańczyków razem z Przypisem. Ma już nawet całą listę rzeczy, które przydałyby się w Nysie:

- Szyny do ćwiczenia pacjentów, artroskop i wiertarki piłowe - wylicza ordynator. - Jeśli coś dostaniemy, na pewno u nas się nie zmarnuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska