Nokaut w kwadrans

Redakcja
Piłkarze Włókniarza rozbili w Kietrzu łódzki ŁKS i awansowali do III rundy Pucharu Ligi. Na tym szczeblu zagrają z Hetmanem Zamość. * WŁÓKNIARZ KIETRZ - ŁKS ŁÓDŹ 4-0 (3-0)

Po remisie 1-1 w Łodzi zdecydowanym faworytem rewanżu był Włókniarz. Piłkarze z Kietrza już w I połowie przypieczętowali awans do III rundy, pozbawiając swych rywali jakichkolwiek złudzeń. Zresztą ŁKS nie za bardzo palił się do ataków i od początku inicjatywa należała do gospodarzy. - Nie nastawialiśmy się, że zagramy w następnej rundzie rozgrywek - przyznał szkoleniowiec gości Mirosław Dawidowski.

W 10. min bliski szczęścia był Sosna, jednak po jego uderzeniu z 10 metrów bramkarz nogami odbił piłkę na róg. Gospodarze częściej posiadali piłkę. Gościa z rzadka konstruowali kontry. Po jednaj z nich (20. min) aż trzech piłkarzy z Łodzi wyszło na osamotnionego Jermakowicza, jednak podanie Grada w ostatniej chwili przejął wracający Klaczka.
W ostatnim kwadransie I połowy gospodarze wręcz znokautowali rywali. Najpierw aktywny Tomasiak przejął piłkę w środku pola, podał do Jasińskiego i pognał w kierunku bramki gości. Jasiński "w tempo" podał do napastnika, a znajdujący się w obrębie pola karnego Tomasiak płaskim strzałem zdobył prowadzenie. Ozdobą meczu był gol Jasińskiego. Z prawej strony dośrodkował Rak, a kapitan Włókniarza strzałem z woleja z 14 metrów umieścił piłkę w okienku bramki gości. Jeszcze przed przerwą do dośrodkowania Jasińskiego doszedł Jermakowicz i precyzyjnym strzałem głową pokonał bramkarza.

Po zmianie stron gości zagrali aktywniej w ataku, ale nie potrafili stworzyć strzeleckich okazji. Niestety, spotkanie się zaostrzyło, czego efektem było wiele niepotrzebnych fauli. W 72. min za atak z tyłu w nogi rywala Jakubczak po raz drugi w meczu ujrzał, żółtą kartkę, a w jej konsekwencji czerwoną.
Grający w osłabieniu goście całkowicie oddali pole miejscowym piłkarzom. W 86. min do podania z głębi pola wyszedł Rak, wygrał pojedynek biegowy z obrońcą i znalazł się w sytuacji sam na sam z Rossowskim. Napastnik gospodarzy zwodem położył bramkarz, wyłożył piłkę do nadbiegającego Kowalczyka, a ten trafił do pustej bramki. W końcówce meczu jeszcze bliscy szczęścia byli Sosna i Jakosz, ale strzelali tuż nad poprzeczką.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska