Nysa. Starostwo przejmuje PKS

Klaudia Bochenek [email protected]
Powiat chce w ten sposób ochronić załogę przed drastyczną redukcją zatrudnienia, a pasażerów - przed likwidacją nierentownych, ale potrzebnych kursów.

Gdybyśmy się nie zdecydowali, PKS przejąłby prywatny właściciel, który nie patrzyłby na dobro ogółu tylko na własny interes. Dlatego przypuszczam, że pierwsze, co by zrobił, to zwolniłby kilkadziesiąt osób i zrezygnował z większości kursów - twierdzi Adam Fujarczuk, starosta nyski, który zapewnia, że nie boi się zarządzać spółką, mimo że będzie to dla powiatu ogromne wyzwanie.

Bo sytuacja nyskiego PKS wcale nie jest łatwa. Wprawdzie długów żadnych nie ma, ale o zyskach nawet nikt tutaj nie myśli.

- Na 300 kursów 262 są nierentowne, a w przypadku 62 nawet nie udaje się nam pokryć kosztów paliwa - wylicza Stanisław Arczyński, prezes nyskiego PKS-u. - Zatem gdybyśmy nastawili się tylko na zyski, nie oglądając się na pasażerów, kursów byłoby jak na lekarstwo.

I wówczas mieszkaniec z dajmy na to Szklar, Jarnołtowa, tudzież Przechodu zachodziłby w głowę jak dostać się do Nysy albo innych miast na terenie powiatu. Bo skoro teraz ma już z tym problem, to po prywatyzacji PKS-u o dojazdach autobusem mógłby tylko pomarzyć.

- W trosce o naszych mieszkańców chcemy takiej sytuacji zapobiec i sami pokierować spółką. Jeżeli gminy będą nas wspierać, to wspólnie poradzimy sobie bez większych problemów - zapewnia Fujarczuk.

Plan jest bowiem taki, że do spółki weszłyby wszystkie gminy powiatu nyskiego, biorąc na siebie częściowo ciężar utrzymania przewozów. - Burmistrzowie i wójtowie juz teraz deklarują pomoc, bo nierzadko sami wydają setki tysięcy złotych rocznie na zapewnienie dowozu dzieciom do szkół - mówi Fujarczuk.

- A przecież te same pieniądze mogą wnieść do spółki, dzięki czemu, oprócz uczniów, na przejazdach skorzystają również dorośli pasażerowie. Bo wówczas wspólnie dostosujemy plan kursów do oczekiwań mieszkańców w każdej gminie.

Inna sprawa, że przejęcie spółki jest powiatowi na rękę. A to z tego względu, że w oparciu o dyrektywy unijne przygotowywany jest już projekt ustawy, która nałoży na powiaty obowiązek zorganizowania transportu dla mieszkańców. - A przecież znaczna część młodzieży szkół średnich uczy się w większych miastach, poza miejscem swojego zamieszkania - tłumaczy starosta. - Jeśli tym młodym ludziom sami nie zorganizujemy dojazdów, to i tak będziemy musieli za nie zapłacić prywatnemu przewoźnikowi.

Dlatego zarząd powiatu jest na tak. Teraz potrzebna jest jeszcze tylko zgoda radnych i oficjalne przekazanie spółki przez ministerstwo.

- Myślę, że radni nie będą mieli nic przeciwko - mówi przewodniczący rady Mirosław Aranowicz, który w przejęciu PKS upatruje jeszcze jednej możliwości: - Mają tam nieczynną stację paliw, która przecież można stać się konkurencją - dodaje przewodniczący. - Wówczas moglibyśmy ceny na paliwo ustanowić takie, by nasi prywatni właściciele nyskich stacji wreszcie się opamiętali i nieco spuścili z tonu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska