Targi nto - nowe

Obwiniał się za śmierć kolegi

Tomasz Gdula
- Ojciec przejechał miliony kilometrów, a zginął niedaleko domu przez przeklęty ciągnik widmo. Ale tego traktorzysty też żal... - mówi Robert Rak.
- Ojciec przejechał miliony kilometrów, a zginął niedaleko domu przez przeklęty ciągnik widmo. Ale tego traktorzysty też żal... - mówi Robert Rak. fot. Daniel Polak
Przez nieoświetlony traktor pod Prudnikiem zginął kierowca. Nazajutrz traktorzysta się powiesił.

Do tragedii doszło w powiecie prudnickim, niedaleko wsi Mionów.

- Ojciec prowadził perfekcyjnie, był zawodowym kierowcą. Ostatnio jeździł autobusem w Sindbadzie na międzynarodowych trasach - Robert Rak wciąż nie może uwierzyć w to, co się stało. - Zrobił miliony kilometrów, a zginął kilkaset metrów od domu...

Dziś odbędzie się pogrzeb Jerzego Raka. W sobotę na tym samym cmentarzu zostanie pochowany Ryszard T., traktorzysta.

Znali się od dziecka, w podstawówce siedzieli w jednej ławce. Potem każdy poszedł swoją drogą, ale zawsze, gdy się mijali, mówili sobie "cześć". Jerzy Rak mieszkał w Mionowie, niedaleko Głogówka.
W poniedziałek krótko po 18.00 wracał do domu samochodem odebranym parę minut wcześniej z warsztatu. W zapadającym zmroku widoczność była kiepska, ale pan Jerzy na ostatniej prostej przed swoją wioską postanowił wyprzedzić ciężarówkę.

- Dopiero gdy chciał wrócić na prawy pas, zobaczył, że jedzie po nim traktor z przyczepą. Zupełnie nieoświetlony, jak widmo - opowiada Robert Rak. - Ojciec musiał zobaczyć go w ostatniej chwili, a z przeciwnej strony chyba coś jechało, bo uciekł do rowu na lewym poboczu. O, tu - pokazuje.

Robert Rak (z lewej) i Krzysztof Peschel nie mają wątpliwości, że ich bliski by żył, gdyby nie spotkał na drodze traktora, który w ogóle nie miał prawa wyjeżdżać z garażu.
(fot. fot. daniel Polak)

Na miejscu tragedii, gdzie rozmawiamy, od czterech dni płoną znicze. Na trawie wyraźnie widać ślady kół volkswagena pana Jerzego. Auto wjechało do przydrożnego rowu i kawałek dalej z niego wyjechało. Kierowca nie zdołał już jednak nad nim zapanować. Samochód koziołkował.

- Ojca znaleziono koło auta. Prawdopodobnie wypadł drzwiami od strony kierowcy
- mówi Robert Rak.

- Policja ustala wszystkie szczegóły, ale wiem jedno, gdyby traktor był oświetlony, wujek by żył - Krzysztof Peschel nie ma wątpliwości.

Ryszard T., kierowca nieoświetlonego traktora, zatrzymał się na chwilę. Widział, jak świadkowie wypadku próbują ratować tamtego czlowieka z auta. Sam nie podszedł.

Ruszył w dalszą drogę do domu. Ciągnikiem bez świateł, który od wielu lat nie przechodził badań technicznych, z podpiętą do niego nigdy nie rejestrowaną przyczepą. Przejechał obok domu Jerzego Raka. Wtedy jeszcze nie wiedział, że w wypadku, który przed chwilą obserwował, zginął jego kolega ze szkolnej ławy.

- Ojciec nie jest tu nic winny! To był zwykły wypadek, a tamten z volkswagena na pewno jechał za szybko, i do tego bez pasów. Inaczej nie wypadłby z auta - mówi, nie kryjąc wzburzenia, syn traktorzysty.

Wdowa po Ryszardzie T. też jest przekonana, że jej mąż nie przyczynił się do śmierci Jerzego Raka.

Ryszarda T. policja przesłuchała jeszcze w poniedziałek w jego domu. Policjanci wytknęli mu, że jechał traktorem bez świateł w zapadającym zmierzchu. Pośrednio obarczyli winą za tragedię. Wtedy też mężczyzna poznał nazwisko ofiary wypadku. To był dla niego szok.

We wtorek rano, przed śniadaniem, wyszedł z domu. Kiedy nie wracał, rodzina zaczęła go szukać. Znalazł go syn. Ryszard T. powiesił się na drzewie, niedaleko domu.

- To policja zaszczuła mojego męża bezpodstawnymi oskarżeniami. A on był po dwóch wylewach i się załamał - płacze wdowa, pani Ruta.
Jednak traktor, którym jechał, był nieoświetlony.
- I co z tego? Co ma musztarda do kiełbasy?! - denerwuje się syn Ryszarda T. - Czy ta przyczepa była chociaż draśnięta? Ani trochę!

Kiedy to mówi, jak na ironię, drogą przejeżdża kolejny nieoświetlony traktor.
- Ta tragedia niczego ludzi nie nauczyła. Ani ta, ani poprzednia. Kilka miesięcy temu w Białej taki traktor widmo też spowodował śmiertelny wypadek osobowego auta
- opowiada Robert Rak. - Może jak opiszecie historię mojego ojca, jakiś rolnik się zastanowi, zanim wyjedzie technicznym trupem na drogę. Niech chociaż taki będzie z tego pożytek. Ojcu nic już życia nie przywróci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska