Taki - łączący pewną banalność i bolesną konkretność - tytuł przyszedł mi do głowy, kiedy prześledziłem toczącą się w sieci dyskusję o usytuowaniu na opolskim Rynku zakładu pogrzebowego. Dla części internautów pomysł jest niedobry, bo Rynek dużego wojewódzkiego miasta z ambicjami powinien być miejscem, gdzie mieszczą się lokale gastronomiczne, przybytki sztuki, a przynajmniej rozrywki.
A zakład pogrzebowy ten klimat wielkomiejskości i beztroski jednocześnie, jeśli nie burzy, to w każdym razie narusza.
Jeden z uczestników tego odważnego, bo przecież anonimowego sporu zaryzykował nawet pogląd, że zakład pogrzebowy, jak szmateks, nie ma w centrum miasta nic do szukania.
Pogląd śmiały, bo odzierający ludzką śmierć z należnej jej powagi i szacunku. Ale charakterystyczny dla naszych czasów, w których głośnością muzyki, barwami kostiumów, krzykliwością reklam itd., itp. odpędzamy myśl o śmierci i umieraniu. Niechęć dla zakładu pogrzebowego w Rynku jawi się jako odprysk tego samego myślenia, które każe nie zabierać na pogrzeby dzieci, nawet nastoletnich, bo po co ma być im przykro i nie rozmawiać z seniorami o umieraniu, bo się wystraszą.
Tylko że im bardziej się od tego problemu odgrodzimy rozmaitymi kulturowymi tabu, tym silniej w nas uderzy, kiedy kogoś z bliskich dotknie. O czym tytuł tego komentarza nieśmiało, ale i stanowczo przypominanego.
Zobacz też: Opolskie info [21.07.2017]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?