Oderka Opole pokonała Olimpię Lewin Brzeski 3-0

fot. Marcin Matkowski
Pomocnik Oderki Adam Steczek (z prawej) walczy o piłkę z grającym trenerem Olimpii Rafałem Tomaszewskim.
Pomocnik Oderki Adam Steczek (z prawej) walczy o piłkę z grającym trenerem Olimpii Rafałem Tomaszewskim. fot. Marcin Matkowski
Podopieczni Andrzeja Polaka znów zdobyli komplet punktów. Goście z Lewina Brzeskiego mimo porażki zasłużyli na pochwały.
IV liga: Oderka Opole-Lewin Brzeski 3-0.

IV liga: Oderka Opole-Lewin Brzeski

Wynik jest zdecydowanie gorszy niż nasza gra - mówił po meczu wyróżniający się w zespole gości Mateusz Solan. - Przez znaczną część meczu byliśmy lepszym zespołem i spokojnie mogliśmy się pokusić choćby o punkt.

Na początku spotkania defensywa gospodarzy, której średnia wieku wynosiła mniej niż 20 lat, została przetestowana przez gości. Bramka jednak nie padła.

- Miałem trochę tremy, bo to mój pierwszy występ w podstawowej jedenastce - przyznawał stoper Oderki Marcin Majer, który zastąpił leczącego kontuzję kolana Tomasza Lisińskiego (będzie pauzował jeszcze co najmniej tydzień). - Chciałbym się utrzymać w niej jak najdłużej i będę o to walczył. Trema szybko minęła, bo już po pierwszej bramce.

Ta padła w 7. min, a jej strzelcem był Krystian Golec.
- Zdecydowałem się na uderzenie z 18 metrów - mówił Golec. - Miałem trochę szczęścia, bo piłka odbiła się od jednego z rywali i wpadła pod poprzeczkę. Ten gol ustawił nieco mecz i grało nam się łatwiej.

W 28. min obserwowaliśmy najładniejszą akcję meczu. Golec zagrał na prawą stronę do Sebastiana Deji, a ten precyzyjnie dośrodkował. Wojciech Scisło nie miał problemów ze skierowaniem futbolówki do siatki.

To był czwarty gol napastnika Odry w tym sezonie, ale po meczu nie miał szczęśliwej miny. Od kilku dni zmaga się bowiem z kontuzją ścięgna Achillesa i zagrał na środkach przeciwbólowych. Dodatkowo w czasie gry doznał stłuczenia mięśnia czworogłowego i musiał zejść z boiska.

Opolanie prowadząc 2-0 pomyśleli chyba, że mecz już jest rozstrzygnięty. W efekcie w drugiej odsłonie spisywali się znacznie słabiej. Zdecydowaną inicjatywę mieli goście z Lewina Brzeskiego. Nie potrafili jej jednak przekuć na bramki. Groźnie strzelali Marcin Żeluk i Solan, ale wynik się nie zmieniał.

Gospodarze "obudzili" się w 80. min. Wówczas golkiper gości Grzegorz Smorąg w dobrym stylu obronił strzał Deji. W 87. min idealną okazję zmarnował Tomasz Szymczyszyn, który przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem. Po chwili się zrehabilitował i będąc znów w takiej samej sytuacji pokonał Smorąga.

- Przegraliśmy dwa mecze z rzędu, ale z głównymi faworytami: rezerwami MKS-u i Odrą - tłumaczy Solan. - Lepsze wrażenie sprawiała na mnie drużyna MKS-u. Straciliśmy trochę dystans do najlepszych zespołów w lidze i teraz musimy go odrabiać. Gramy całkiem nieźle i to może napawać nas optymizmem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska