Odpocznie po wyborach

fot. Archiwum
Zenon Kowalczyk unika urlopu. Wygląda na to, że od wylegiwania się na plaży czy górskich wspinaczek woli pieniądze.
Zenon Kowalczyk unika urlopu. Wygląda na to, że od wylegiwania się na plaży czy górskich wspinaczek woli pieniądze. fot. Archiwum
Burmistrz Prudnika od trzech lat nie wykorzystuje urlopu. Na koniec kadencji dostanie za to... 20 tysięcy złotych.

- To moja sprawa, czy wykorzystam swój urlop czy nie - burmistrz Prudnika Zenon Kowalczyk krótko ucina rozmowę na ten temat. - Ja się pana nie pytam o pański urlop!

Zenon Kowalczyk dość konsekwentnie unika deklaracji w tej sprawie. Jeszcze w grudniu ubiegłego roku nowy przewodniczący rady gminy Jacek Szczepański wysłał do niego pisemną prośbę, żeby określił swoje plany wykorzystania zaległego urlopu.

A jest co wykorzystywać. Za rok 2004 Zenonowi Kowalczykowi przysługuje nadal 19 wolnych dni, za rok 2005 - 26 dni. Za rok bieżący doszło do tego ponad 20. Przewodniczący nie doczekał się odpowiedzi na swoje pismo. W kwietniu Jacek Szczepański wysłał burmistrzowi pisemne polecenie wykorzystania zaległego wolnego do końca maja. I tym razem bez odzewu.

- W końcu sam dwukrotnie wypisałem burmistrzowi kartę urlopową, wyznaczając okres wolnego - opowiada przewodniczący rady. - Zaraz potem burmistrz Kowalczyk przynosił do urzędu od lekarza zwolnienie chorobowe.
Ostatnio Szczepański przestał naciskać na urlop burmistrza. W gminie kończy się obecnie bardzo ważna budowa kanalizacji dwóch wsi. Przewodniczący nie chce przeszkadzać burmistrzowi w jej zakończeniu i rozliczeniu, bo w przypadku opóźnienia gminie grozi utrata milionowych dotacji.

- Gdyby burmistrz chciał, to mógłby sobie zaplanować pracę tak, żeby wykorzystać wolne choć w częściach - komentuje Jan Roszkowski, były burmistrz, a obecnie radny miejski. Na koniec swojej drugiej kadencji Roszkowski też wziął ekwiwalent za 10 dni. Tłumaczy, że nie zdążył ich wykorzystać z powodu pracy nad budżetem.
- Był okres, kiedy burmistrz mógł spokojnie pojechać na wypoczynek. Takie jego działanie naraża gminę na stratę - komentuje Szczepański.

Na koniec kadencji w listopadzie burmistrz otrzyma z budżetu gminy ekwiwalent za urlop - ponad trzy miesięczne wynagrodzenia, czyli blisko 30 tys. zł brutto. I to bez względu na to, czy zakończy swoją działalność, czy też zostanie wybrany na ponowną kadencję.

Zenon Kowalczyk już raz taki ekwiwalent pobrał - ponad 20 tys. zł brutto za poprzednią kadencję. Czy będzie kandydować w listopadzie? Twierdzi, że decyzji jeszcze nie podjął.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska