Odwaga uprawiania nauki

Iwona Kłopocka-Marcjasz <a href="mailto: [email protected] ">[email protected] </a> 077 44 32 603
Prof. Stanisław Gajda, wybitny językoznawca i slawista z Uniwersytetu Opolskiego, nominowany w kategorii "Kultura i nauka".

- Niedawno otrzymał pan tytuł doktora honoris causa Uniwersytetu w Skopje. Skąd ten honor?
- Traktuję to jako wyraz uznania dla całej mojej działalności slawistycznej, której spektakularnym efektem jest wydana w Opolu 14-tomowa seria "Najnowsze Dzieje Języków Słowiańskich". To był potężny międzynarodowy projekt, w którym uczestniczyło ponad 160 badaczy z całego świata. Każdy tom opisuje losy jednego z języków słowiańskich, od 1945 roku do dnia dzisiejszego.

- To nie było łatwe przedsięwzięcie.
- Pomysł narodził się pod koniec lat 80. w trakcie organizowanych przeze mnie międzynarodowych spotkań slawistycznych. Wielu kolegów patrzyło na to bardzo sceptycznie. Najpierw musiałem zwerbować ludzi z całego świata. Prace zaczęliśmy w 1993 roku, pierwszy tom - serbski - ukazał się trzy lata później. W dużej mierze pomogła mi sytuacja. W tym czasie Serbia była bojkotowana przez społeczność międzynarodową, nawet kontakty ludzi nauki były utrudniane. Serbowie potraktowali sprawę niesłychanie prestiżowo. Wydany tom podziałał na inne zespoły jak ostroga i posypały się kolejne. W 2004 roku seria została ukończona. Weszła już do bibliotek slawistycznych całego świata.

- To koniec badań?
- Nie. W tej chwili steruję kolejnym wielkim programem. Będzie to 10-tomowa seria dotycząca porównania systemów i funkcjonowania współczesnych języków słowiańskich. Pierwszy tom już się ukazał.

- Dzięki pana pracy opolska slawistyka ma znaczącą pozycję w świecie, a Uniwersytet Opolski w tym kontekście wymieniany jest jako jeden z czołowych ośrodków badawczych. Dlaczego innym się to nie udaje?
- W Opolu uprawia się naukę trudniej niż gdzie indziej. Patrzy się na nas, jak na prowincję. Żeby wypłynąć, trzeba włożyć w to bardzo dużo pracy, inwencji. Wielu kolegom brakuje odwagi, wiary we własne siły, ale też chęci podjęcia ryzyka. Czasem wygodniej jest wziąć kolejny etat i zarabiać pieniądze, niż uprawiać badania, organizować projekty. Ja miałem szczęście, bo wyrastałem już na barkach olbrzymów - profesorów Rosponda i Kolbuszewskiego - którzy tworzyli opolską polonistykę.

- Pańska kariera naukowa była błyskawiczna. W pięć lat po ukończeniu studiów na WSP - doktorat, po następnych pięciu habilitacja. Nie miał pan pokusy, by rzucić tę skromną uczelnię?
- Od 1986 roku zaangażowałem się w kampanię uniwersytecką. Mieliśmy chwile wzniosłe i zupełnego zdołowania, gdy słyszałem poniżające głosy z Warszawy czy Krakowa: "A cóż wy tam macie za środowisko naukowe?". To ukształtowało w pełni mój patriotyzm lokalny. Uznałem, że w Opolu też można uprawiać naukę. Pomysł na badania języków słowiańskich wziął się po części z chęci udowodnienia wszystkim, że Opole może być centrum uniwersyteckim z prawdziwego zdarzenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska