Opolanie skarżą się, że za potrzebą muszą chodzić w krzaki

Redakcja
Park Nadodrzański.
Park Nadodrzański. Paweł Stauffer
- Urzędnicy zachęcają, żeby spędzać czas w Parku Nadodrzańskim, ale o toaletach nikt nie pomyślał - narzekają opolanie.

Park, od kiedy został zrewitalizowany, przyciąga tłumy i to nie tylko w weekedny. Korzystają z niego rodzice spacerujący z dziećmi, amatorzy nordic walking i ci, którzy chcą poprawić kondycję ćwicząc na siłowni na świeżym powietrzu.

- Nie raz się zdarzało, że córeczce zachciało się siku, no i nie było rady. Musiałam ją zaprowadzić w krzaki - mówi pani Dorota, mama 4-letniej Hani, która często spaceruje z córeczką po parku.

Na brak toalet skarży się również pani Ludomira, która przyjeżdża na wyspę z Malinki po to, aby poćwiczyć na siłowni pod chmurką.

- Urzędnicy wykazali się kompletnym brakiem wyobraźni. Przecież wybierając się do parku nie założę na wszelki wypadek pampersa - mówi rozżalona kobieta i dodaje, że z powodu braku toalety czasami dochodzi do kuriozalnych sytuacji.

- Mężczyźni radzą sobie idąc za potrzebą w krzaki, ale nie raz widziałam, jak oburzone kobiety krzyczały za nimi, że albo natychmiast przestaną, albo one wezwą policję - opowiada.

Problem nie jest obcy również panu Andrzejowi, który mieszka przy ul. Armii Krajowej w Opolu, ale lubi spędzać czas w odnowionym parku. - Trasa do domu zajmuje mi pół godziny, więc jeśli człowiek jest w potrzebie, to nie ma szans, żeby udało mu się zdążyć. Tu nie trzeba by było budować niczego na stałe. Wystarczyłoby, żeby miasto postawiło przenośną toaletę - podpowiada.

Pani Ludomira próbowała sobie radzić, korzystając z toalety znajdującej się w jednym z pobliskich lokali. - Usłyszałam, że ona jest tylko dla klientów - skarży się.

Urząd Miasta tłumaczy, że opolanie mogą korzystać z przenośnej toalety, która znajduje się na parkingu w pobliżu mostu prowadzącego do zoo. Na toalety w parku, np. w okolicach siłowni czy placu zabaw na razie nie ma co liczyć.

- Aby utrzymać czystość takiego miejsca, w parku codziennie musiałby się pojawiać ciężki sprzęt, a to doprowadziłoby do zniszczenia alejek - wyjaśnia Alina Pawlicka-Mamczura, rzeczniczka prezydenta Opola. - Jedynym rozwiązaniem jest stworzenie miejskiego szaletu i być może w przyszłości on się tam pojawi. Na pewno jednak nie będzie to w przyszłym roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska