Ludmiła Rybicka z podopolskich Lędzin w sobotę (31.10) wybrała się z przyjaciółką na spacer. Towarzyszyły im dwa psy. - W pewnym momencie zwierzęta zrobiły się niespokojne, zaczęły węszyć i wtedy zauważyłyśmy tego lisa wiszącego na ogrodzeniu - relacjonuje kobieta. - Nie dawał oznak życia, więc byłyśmy pewne, że zwierzę jest martwe. I wtedy on mrugnął. Już wiedziałyśmy, że to był tylko jego kamuflaż, żeby zmylić ewentualnego wroga.
Ludmiła bez wahania ruszyła zwierzęciu na pomoc. - Okazało się, że jego łapka zaplątała się w siatkę, otaczającą młodnik. Zwierzę było w takiej pozycji, że bez obawy, że mnie ugryzie mogłam wyswobodzić mu łapkę. Lis na pewno cierpiał i był zestresowany. Syczał na mnie, ale nie był w stanie dosięgnąć zębami - relacjonuje.
Szybko jednak okazało się, że jest kolejny problem. Tułów zwierzęcia utknął w oku siatki i lis nie mógł przecisnąć się na drugą stronę. - Pomogłam mu, chroniąc się kaloszem, bo wtedy już byłby w stanie ugryźć. Lisek nie był poraniony i żwawo pobiegł w swoją stronę - relacjonuje Opolanka.
Aleksandra Czechowska z opolskiego TOZ-u, która również była na miejscu apeluje do leśniczego, aby przyjrzał się temu miejscu. - Lisek wpadł w siatkę, bo prawdopodobnie się czegoś przestraszył. Ogrodzenie ma duże oczka i dla niektórych zwierząt może to być śmiertelna pułapka. To zwierzę mogło umierać w męczarniach - mówi. - Siatka w kilku miejscach jest zniszczona i należałoby ją jak najszybciej naprawić.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?