Opolanki korzystają z rocznego macierzyńskiego?

Redakcja
Beata Marcinowicz z Opola pracuje w dużej korporacji i po urodzeniu dziecka nie ma zamiaru skorzystać z rocznego urlopu. – Nie obawiam się utraty pracy, ale że zawodowo wypadnę z obiegu.
Beata Marcinowicz z Opola pracuje w dużej korporacji i po urodzeniu dziecka nie ma zamiaru skorzystać z rocznego urlopu. – Nie obawiam się utraty pracy, ale że zawodowo wypadnę z obiegu. Paweł Stauffer
Choć Polki wywalczyły sobie dłuższy urlop macierzyński, to nie wszystkie z niego skorzystają. Z różnych powodów.

Wcześniej urlop ten wynosił pół roku, ale matki, które urodziły dziecko po 1 stycznia 2013 roku, mogą go sobie wydłużyć do roku. Wiele kobiet nie decyduje się jednak, by skorzystać z tego przywileju.

- Ja akurat nie zamierzam brać rocznego urlopu macierzyńskiego, bo szkoda mi czasu, żeby na tak długo oderwać się od pracy - mówi Beata Marcinowicz z Opola, która w styczniu urodzi córkę. - Skorzystam z sześciu, może z siedmiu miesięcy, by zająć się maleństwem, i wrócę do firmy, choć początkowo nie na cały etat. Bo to za wcześnie, żeby na 9-10 godzin zostawić maleństwo niani czy babci.

Pani Beata zajmuje się marketingiem i promocją w dużej korporacji.
- Skrócę urlop nie dlatego, że obawiam się utraty pracy, bo ja będę miała do czego wrócić i co robić - zaznacza opolanka, która ma już 5,5-letniego syna. - Bardziej obawiam się, że po roku wróciłabym do firmy, której tak naprawdę nie znam i musiałabym zaczynać naukę od nowa. Zmienia się przecież rynek, a wraz z nim klienci i trzeba za tym umieć nadążyć.

Beata Marcinowicz powołuje się na naukowe dane, z których wynika, że po długiej przerwie w pracy człowiek potrzebuje od 3 do 6 miesięcy, by ponownie wdrożyć się w bieżące sprawy firmy. Ambitnym matkom szkoda na to czasu.

Zanim doszło do podpisania ustawy, która wprowadziła roczny płatny urlop po urodzeniu dziecka, wielu pracodawców próbowało ją storpedować. Padały argumenty, że roczna przerwa w pracy wpłynie negatywnie na poziom zatrudnienia kobiet i wysokość ich przyszłych zarobków. Że doprowadzi do dezaktualizacji kompetencji, a w efekcie do utraty posady. Ale też część pracodawców podeszła do tego spokojnie, zapewne nie chcąc łamać prawa.

- U nas w tej chwili cztery pracownice są na urlopie macierzyńskim i wszystkie zadeklarowały, że chcą na nim pozostać przez rok - informuje Mariusz Jabłoński, specjalista w dziale kadr Przedsiębiorstwa Wyrobów Cukierniczych "Odra" w Brzegu. - Ponadto w podległym nam zakładzie w Otmuchowie na macierzyńskim jest kolejnych 16 kobiet, z czego 14 oznajmiło, że zamierzać skorzystać z dłuższego urlopu, a dwie na razie się zastanawiają. Miejsca pracy są dla nich zapewnione.

Tajemnicą poliszynela jest jednak, że są firmy, gdzie kobieta, która zajdzie w ciążę, czuje się winna, więc o długim urlopie powinna zapomnieć. Czasem pracodawca najpierw akceptuje roczny urlop, a potem się rozmyśla.

- Urodziłam córeczkę w marcu i bardzo się cieszyłam, że będę z nią mogła pobyć przez rok i dopiero wtedy oddam ją do żłobka - opowiada pracownica firmy podatkowej na Opolszczyźnie, pragnąca zachować anonimowość. - Ale tydzień temu zadzwoniła moja szefowa i powiedziała, że jestem im potrzebna, bo osoba, która tymczasowo mnie zastępowała, nie radzi sobie. Muszę więc wrócić do pracy już w grudniu, jeśli chcę zachować posadę. Oczywiście nikt mi tego wprost nie powie, ale taką presję po prostu się czuje.

Polki walczyły o dłuższe urlopy, ale teraz do ich brania się nie kwapią. Z sondaży i wypowiedzi na forach wynika, że często wybierają pracę, a nie dom. Bardziej chcą awansować, niż wychowywać. Są i takie wpisy: "Zamknięta w domu kobieta jest zestresowana, bo martwi się o pracę, czy będzie miała dokąd wracać."

- To jest problem bardzo złożony - uważa Małgorzata Pandel, szefowa Związku Zawodowego Pracowników Ruchu Wielozmianowego w Zakładach Koksowniczych w Zdzieszowicach. - U nas kobiety wolą iść na roczny urlop macierzyński, w czym im się nie przeszkadza, bo wtedy sytuacja jest jasna. Zajmują się dzieckiem, nie biorą co chwilę zwolnienia, gdy ono choruje, więc nie muszą się martwić, że podpadną kierownikowi działu. A on z kolei może zaplanować zastępstwo, wziąć kogoś na staż, wiedząc, że pracownicy nie będzie przez rok. I wszyscy są zadowoleni.

Opolski ZUS nie ma na razie danych, ile Opolanek wybrało roczny urlop macierzyński.

- Takich analiz jeszcze nie przeprowadzamy, bo jest to jeszcze świeża sprawa - wyjaśnia Izabela Kłosowska z działu organizacyjnego ZUS. - Musiałby upłynąć co najmniej rok od wejścia ustawy. Poza tym kobiety nie muszą takiego zamiaru zgłaszać od razu. Dopiero przed zakończeniem okresu podstawowego, czyli przed upłynięciem 20 tygodni, mogą wystąpić o kolejne sześć. A potem jeszcze o następne 26 tygodni. Mogą też, mimo deklaracji, nagle z długiego urlopu zrezygnować.

Burmistrz Wołczyna nie ma problemu ze statystyką.
- W naszym urzędzie miasta i gminy trzy panie są na macierzyńskim, z czego dwie zdecydowały się wrócić po sześciu miesiącach, a jedna chyba skorzysta z rocznego urlopu - wylicza Jan Leszek Wiącek. - W ośrodku pomocy społecznej urodziło pięć pań, z których tylko jedna weźmie roczny urlop.

Burmistrz zapewnia, że na wszystkie kobiety praca czeka. - Po roku wrócą jeszcze z lepszą chęcią. Ja zawsze powtarzam: Rodźcie, nie przejmujcie się. Gmina musi się rozwijać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska